Tak zatytułowany tekst Moniki Bakke przynosi ulgę i wytchnienie w powodzi przepisów na zupę z huby, sałatkę z pokrzyw i wyszukiwania jeszcze nowszych (niż te z wczoraj!) przypraw i smakowitych kąsków plus zręcznie sugerowanych podróży w świat halucynacji. Niestety, tak obecnie ma się kondycja głównego nurtu etnobotaniki w Polsce? A może jednak nie? Może jest ten nurt tylko znakiem bardziej znaczących zmian postaw i stylu życia? Jeżeli tak, to mała część wspomnianego tekstu, ale wielki znak czasu: „Kiedy spotykają się gatunki, narasta potrzeba pytania o to, jak dziedziczyć historie i nagli kwestia, jak wspólnie żyć” (Donna Haraway) oraz dalej: „postawieni wobec dowodów na to. że rośliny są autonomicznymi formami życia, zaczęliśmy zastanawiać się, czy w takim razie zasługują one na refleksję etyczną. Czy potrzebna nam ludzko-roślinna etyka, by dobrze „wspólnie żyć”? W jaki sposób możemy uszanować żywotne interesy roślin, a zarazem używać ich do naszych celów?” (Monika Bakke).
Jeszcze wrócimy do tej fascynującej tematyki, do etnobotaniki.