Jak to jesienią, podsumowania i plany na przyszłość! To jest dobry rok dla mojej etnobotaniki z kilku powodów. Po pierwsze jest pięknie wydany Zielnik podróżny – wreszcie (bo gotowy był rok wcześniej, dla jak się okazało niezbyt poważnego wydawnictwa) pierwsza książkowa przymiarka do kanonu etnobotanicznego Karpat, ale także kilka wycieczek w strony, gdzie botaników – naukowców raczej nie poniesie. 🙂 Po drugie, jest to rok kilku bardzo udanych warsztatów i wykładów. Terenowa etnobotanika w okolicach Czerwonego Klasztoru na Słowacji i wspaniały czas w Górach Levockich też na Słowacji, to bardzo ciekawe spotkania i praca w terenie. Poza tym miałem interesujący podwójny cykl spotkań (Noc naukowców!) etnobotanicznych na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie i dwa terenowe spacery po Beskidzie Niskim ze studentami AGH. Warsztaty i wykłady dały mi wiele do myślenia, tak jak i odbiór Zielnika podróżnego, który powoli zmienia się w książkę o znaczeniu wykraczającym poza rozprawkę botaniczną. To mnie cieszy, bo taki był mój zamysł.

Aby nie było tak słodko, to muszę zauważyć, że poza dziwaczną, jak mi się zdawało,  strategią Wydawnictwa, polegającą na tym, że książki programowo nie promuje, jest jeszcze załamujący brak zainteresowania u wszystkich tych, którzy „niby” zajmują się omawianiem nowych, ciekawych książek. Jest to tak skorumpowany, wsobny, interesowny i beznadziejnie zamknięty na -nowe- krąg osób, że straciłem do nich wszelką atencję. Nie są to osoby nieznane i mogę dla chętnych podać listę tych „znawców”, którzy prowadzą za nasze pieniądze programiki w tivi i piszą coś (o znajomych) w prasie. I jak tu płacić spokojnie abonament tivi skoro dopłacam do prywaty? Tym bardziej cieszy pełzająca, partyzancka promocja Zielnika… i za to wielu rozumnym fanom etnobotaniki dziękuję! Po tych doświadczeniach już przestaję się dziwić Wydawnictwu, że programowo nie obdarowuje darmowymi książkami ludzi, którzy albo nie mogą, albo nie potrafią, albo im nie wolno? Proszę wszystkich, którzy wierzą w swobodny obieg myśli, aby jeszcze się wysilili i sprawili, że Zielnik... i zawarte w nim idee wejdą w szerszy obieg niż jest dla nich wyznaczony przez Manipulatorów Kultury w Polsce. Niestety, jest wielce prawdopodobne, że Zielnik… podzieli los naszego z A. –  Ucha jaka (Bezdroża 2003) i stanie się książką z której wszyscy korzystali i czerpali pełnymi garściami, ale zapominają jakoś o tym wspomnieć…

Te wszystkie doświadczenia plus kilka mało miłych opini zazdrośników (a przecież wydawanie książek jest także i im dostępne, wystarczy mieć coś do napisania i napisać…) skłoniło mnie do poważnych przemyśleń dotyczących zakresu mojej działalności warsztatowej i wydawniczej. I to są jesienne plany na przyszłość… Zdecydowanie moje warsztaty i moje wydanie etnobotaniki będzie dotyczyło problemów dla mnie najbardziej interesujących: subtelnych, duchowych wzajemenych powiązań roślin i ludzi, roślin i ich sfery określanych kiedyś jako obszar rytuału (ale bez wpadania w nuty new age)  oraz roślin w sztuce współczesnej, guerrilla gardening / miejskie ogrodnictwo i stały temat: etnobotaniczne aspekty muzyki. Warto o tym napisać przed organizacją warsztatów w 2013 roku, aby uniknąć nieporozumień do jakich prowadzi powierzchowne traktowanie wylansowanych form etnobotaniki w postaci skupiania się wyłącznie na jedzeniu 🙂 ! O tych sprawach będziemy też mówili (ale i działali) podczas regularnych spotkań „etnobotanika.pl” w Galerii Smaku przy Krupniczej w Krakowie. Spotkanie pilotażowe było tak dobre, że razem z Piotrem B. wlaścieielem Galerii Smaku / Naturalnego Sklepiku postanowiliśmy rozpocząć od stycznia cykl spotkań z propozycją konkretnych tematów i akcji. Po wspomnianym spotkaniu mamy już dwa ogrody do etnobotanicznych akcji w pobliżu (!) i kilka innych kontaktów, ktore dobrze wróżą na przyszłość!
Do końca tego roku zaplanowaliśmy z A. dwie, jak się wydaje, interesujące okazje na dotknięcie mojej wersji etnobotaniki. Pierwsza z nich to wyjątkowy koncert Projektu IZVOR (izvor oznacza głębinowe źródło wody we wszystkich karpackich językach) na scenie Magazynu Kultury w Kolanku nr 6 przy ulicy Józefa 17 w Krakowie : 6 grudnia 2012 roku!  IZVOR to okazjonalne koncerty, prezentacje i warsztaty core Karpat Magicznych i Michala Smetanki, doktora muzykologii, budowniczego instrumentów tradycyjnych, śpiewaka, muzyka grającego na kilku reliktowych instrumentach pasterskich z Karpat i naszego przyjaciela. Tytuł koncertu określa jego program: IZVOR : po dwóch stronach źródła. Ja i A. będziemy starali się pokazać sferę dźwięków jaką kryją akustyczne instrumenty z Karpat z pomocą rozmaitych zabiegów i eksperymentów, a Michal zademonstruje nam kanon tradycji ze Wschodniej Słowacji i z udziałem A. wyczarują travnice – kobiece pieśni pracy. Będzie sporo etnobotaniki i np. zagra podczas tego spotkania kłokoczka południowa (w Zielniku… s.164 do 167 🙂 ). Druga okazja na interesujące aspekty etnobotaniki to Sylwester na Sopatowcu. Tym razem pracujemy i bawimy się z Krakowskim Warsztatem Jogi i tam należy się zgłaszać w celu zabukowania miejsca. Moją agendą będą stare sposoby na korzystanie z roślin w zimowe wieczory i noce czyli techniki dymu, zapachowe i mniej znane techniki wydobywania cennych wlaściwości roślin.
Od wiosny przyszłego roku zamierzam wprowadzić regularne warsztaty odnoszące się do głównych pór roku i chętnie będę pracował z małą i stałą grupą osób. Obiecuję też, że koszty tego rodzaju spotkań postaram się (tak jak i w tym roku) sprowadzić do minimum, bo zdecydowanie nie uczynię etnobotaniki źródlem moje utrzymania. Kometcjalizacja tego typu warsztatowych spotkań w terenie nie służy nauce, także mojej nauce. Proszę zainteresowanych tego rodzaju podejściem o kontakt, aby starać się w przyszłości unikać potrzeby zbytniej promocji w środkach masowego rażenia. Old school, wiem, ale tak postanowiłem.
Z radosnych spraw, jest jeszcze w przygotowaniu do druku w Wydawnictwie ALTER nasza z A. książka: Vaggi Varri – w tundrze Samów, gdzie zainteresowani znajdą wiele etnobotanicznych informacji i idei o jakich dotąd w Polsce nie pisano. Książka będzie miała wiele ilustracji i może być potraktowana także jako  wstęp do etnobotaniki Sapmi (Laponii), co ma wiele ciekawych odniesień do etnobotaniki Karpat!
Na mojej focie piękny Amanita muscaria z miejscowości Kvikkjokk w Sapmi, o której pisalem już w Zielniku… przy okazji opisywania sylwetki Karola Linneusza. Muchomor dlatego, że kończy się czas jego masowego pojawu, ale też dlatego, że obserwuje się ostatnio spore nim zainteresowanie i na niektórych targowiskach w Małopolsce handluje się pokątnie jego owocnikami.