szalwiakwiatyszalwiapaki
Szałwie, to pięknie kwitnące, aromatyczne rośliny o wielu właściwościach. Można spotkać je w Polsce, gdzie rośnie pięć rodzimych gatunków, ale większość szałwi czuje się najlepiej w cieplejszych regionach Europy, Azji i Afryki określanych jako Strefa Śródziemnomorska. Nawet te gatunki, które udają się u nas dobrze w ogrodach, jak szałwia lekarska (Salvia officinalis), lub rosną dziko na naszych łąkach jak szałwia łąkowa (Salvia pratensis), nabierają aromatu i mocy, tym większych, im rosną dalej na południe. Pewnym wyjątkiem jest być może szałwia lepka (Salvia glutinosa), która znakomicie rozwija się w lasach Karpat Zachodnich, także w ich polskiej części. Całkiem specjalną grupę szałwi stanowią endemiczne szałwie występujące w Grecji, a szczególnie te, które związane są z niektórymi wyspami. Pośród nich szałwia Salvia fruticosa z Krety jest tak aromatyczna i piękna, że musiano wprowadzić pewne ograniczenia w jej pozyskiwaniu ze stanu dzikiego, podobnie jak dla gojnika, który jest tak doskonałym zielem leczniczym, że bywa zaliczany do szałwi i nazywany jest miramah – szałwią libańską. Nie odpowiada to naukowej wiedzy botanicznej, ale pokazuje pokrewieństwa w działaniu i znaczeniu dla człowieka.
Do najpiękniejszych szałwi z jakimi spotkałem się w praktycznej uprawie zaliczam trzy: szałwia lekarska (Salvia officinalis), szałwia muszkatałowa (Salvia sclarea) i szałwia biała (Salvia apiana). Pierwsza robi wrażenie jako starszy, częściwow zdrewniały krzew pokrywający się licznymi kwiatami, druga ma fantastyczne; duże i czerwono-bordowe kwiaty i jest znakomitością w ogrodzie lub na balkonie, a uchodzi również za afrodyzjak zalecany do przyjmowania w formie dymu lub środka wziewnego w połączeniu z innymi olejkami eterycznymi, a trzecia jest magiczną rośliną rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i jej srebrno-białe liście i aromat nie mają sobie równych. W wersji najskromniejszej; szałwia biała i lekarska, to dwie szałwie jakie warto uprawiać i uznać za podstawowe dla celów leczniczych, obrzędowych i ozdobnych. Warto wspomnieć także chia czyli szałwię hiszpańską (Salvia hispanica) znaną z jej interesujących nasion, które wkraczają i do naszych sklepów ze „zdrową żywnością” oraz nie można przemilczeć szałwi wieszczej (Salvia divinorum), która od 2009 roku jest w Polsce nielegalna… Poza tym jest jeszcze znanych kilkanaście (są tacy, którzy doliczyli się 900 gatunków szałwi!?) innych gatunków, a większość z nich zasługuje na uwagę i uprawę.
O endemicznych szałwiach z Grecji będziemy wiedzieli więcej po majowych warsztatach etnobotanicznych w Czerwonym Klasztorze i Biotopie Lechnica, bo znawca tematu – Tomek Kozłowski obiecał przygotować sporo interesujących informacji o etnobotanice Grecji, a szczególnie części wyspiarskiej. Warto jeszcze wspomnieć, że szałwie są blisko spokrewnione z innymi roślinami leczniczymi – jasnotami…a więc i fantastycznymi bazyliami (!) i razem stanowią interesującą grupę roślin ważnych dla człowieka, podobną w jakimś sensie do trudnej do przecenienia rodziny psiankowatych!
Stosowanie lecznicze szałwi (salvus oznacza ratujący) jest bardzo interesującą sprawą, bo rośliny te można przyjmować w rozmaity sposób i przez to rozsądnie dawkować. Zyskujemy w ten sposób rośliny ochronne, zanim staną się koniecznym lekarstwem. Napary i rzucie (jedzenie z kanapkami, sałatkami) liści szałwi lekarskiej zarowno w formie żywej jak i wususzonej, daje totalne działanie antyseptyczne i ściągające. Stosowane było w tradycyjnych sposobach na dolegliwości jamy ustnej (zęby!) i gardła. Kiedyś mówiło się, że kto zjada codziennie kilka listków szałwi lekarskiej, będzie żył sto lat… W latach 40. XX wieku w Wielkiej Brytanii produkowano specyfiki do czyszczenia zębów z użyciem szałwi, a europejskie odkrywanie dobroczynnego wpływu szałwi na zdrowie ludzi miało swój spektakularny wyraz w powszechnych uprawach szałwi lekarskiej wokół czeskiego uzdrowiska Karlove-Vary. Występowanie szałwi Salvia verbenaca w niektórych regionach Wielkiej Brytanii jest traktowane jako botaniczne potwierdzenie okupacji wojsk rzymskich, które zawlokły ten gatunek na Wyspy i rozsiały go wzdłuż rzymskich dróg.
W moim opisie pomijam ziołowe mieszanki i wszelkie rodzaje tabletek szałwiowych, bo mają różne składy i pochodzą z surowca, który trudno nam ocenić i dawkować. Nie znaczy to absolutnie, że są bez wartości, ale jedynie dobrej jakości surowiec zielarski daje różnorodne możliwości, szczególnie w profilaktyce, a w zabiegach rytualnych jest nie do zastąpienia.
Do najbardziej interesujących należą sposoby używania szałwi polegające na okadzaniu i wdychaniu aromatycznego dymu tlących się liści tych roślin lub stosowanie wdychania naparów szałwiowych.
Jest wiele technik pozwalających na przygotowanie wygodnych w okadzaniu pęczków liści szałwi, ale można je rzucać jak inne tzw. kadzidła na węgiel drzewny (najlepiej suche liście zmiąć w palcach w niewielką kulkę) lub podpalić w kadzielnicy i w porę zdmuchnąć ogień aby uzyskać fazę tlącego się i dającego obfity dym ziela. Do tego celu najlepiej nadają się liście suche. Jeżeli dysponujemy własną uprawą lub kupimy trochę żywej szałwi lekarskiej lub białej, to po lekkim wysuszeniu (liście i drobne pędy wiotczeją, ale nie są suche i łamliwe) rolujemy dłonią pęczek poddających się łatwo roślin zestawionych tak, aby liście były po jednej stronie, a łodygi po drugiej i owijamy nitką lnianą lub konopną (nie syntetyczną). Po wyschnięciu takiego „cygara” z szałwi, łodygi przycinamy do jednej długości i mamy gotowy zapas do okadzania. Wystarczy zapalić liście aby uzyskać żarzący się odcinek i po użyciu gasimy go i pozostawiamy na następny raz. Opisana metoda jest uproszczonym postępowaniem stosowanym wobec szałwi białej i można przy pewnej wprawie uzyskać naprawdę interesujące „szałwiowe kadzidła”. Spotykałem wielokrotnie wysuszone bukiety z szałwi łąkowej, a nawet szałwi lepkiej, stosowane jako tradycyjny (i tani) substytut (lub ślad starych praktyk!?) w prawosławnych klasztorach w Karpatach Wschodnich i na Bałkanach. Szaławia lepka, spora roślina leśna o żółtych kwiatach, wytwarza na kwiatostanach, jak nazwa wskazuje, lepką wydzielinę o aromatycznym i przyjemnym zapachu, którą można delikatnie wcierać w dłonie i później z ich pomocą w skórę twarzy. Zapach szałwi lepkiej jest dla mnie zapachem jesieni w Karpatach, bo szałwia ta kwitnie najobficiej pod koniec lata i w jesieni, a do pierwszych mrozów można stosować jej aromatyczne oddziaływanie poprzez zwykłe przeciągnięcie dłonią po zasychających kwiatostanach, nawet bez zrywania roślin. Jest to „podpowiadany” przez tę roślinę sposób przyjmowania w bardzo delikatny sposób substancji czynnych poprzez skórę. To tego rodzaju wydzieliny roślinne są pra-kremami stosowanymi obecnie w kosmetyce. Ta forma wolnego i delikatnego dawkowania roślinnych substancji czynnych była wykorzystana w słynnych maściach wiedźmich. Dla uzyskania pewniejszego efektu w przypadku praktyk magicznych i ekstatycznych (maści tego rodzaju zawierały wiele różnych substacji roślinnych) wcierano magiczną maść w pachwiny i inne miejscach gdzie skóra jest łatwiej przepuszczalna i wrażliwa.
szalwialepkapien
szalwianargila
Wracając do okadzania szałwią to istnieje wiele wskazówek jak należy je przeprowadzać, ale zasadą jest to, że przy tym rytuale oczyszczającym przeprowadzanym w domu (mieszkaniu) należy uchylić okna aby złe moce mogły „uciec” przed oddziaływaniem szałwi… Okadzanie ułatwiają akcesoria w postaci kadzielnicy lub zastoowanej w tym charakterze dużej płaskiej muszli i dużego, ptasiego pióra w celu podtrzymywania żarzenia się liści i kierowaniu dymu we właściwą stronę. Wiele osób, niezależnie od wyznania i praktyki duchowej, ceni tego rodzaju dbanie o zdrowie, równowagę psychiczną i nastrój w mieszkaniu. Do bardziej przyziemnych skutków okadzania 🙂 zaliczyć można usuwanie zapachów przypalonych potraw. Bardziej zainteresowanych odsyłam do ciekawej książki pt. Kadzidła ze swojskich ziół. Użycie, działanie i rytuały, Marlis Bader (z 2003 roku) w tłumaczeniu Izabeli Słotwińskiej, a wydaną w Polsce w 2005 roku przez Studio Astropsychologii www.studioastro.pl
W naszych szerokościach geograficznych, królową szałwi jest i pozostaje szaławia lekarska. Jak już wspomniałem pochodzi z południa, ale w średniowieczu była sadzona w ogródkach ziołowych przy klasztorach ( a wiele z nich swe początki miały we Włoszech…) i została przeniesiona do ogrodów domowych. Stała się tam jedną z podstawowych roślin domowego ziołolecznictwa, bo mawiano: „tego śmierć nie ubodzie, kto ma szałwię w ogrodzie”… a uprawa tej wieloletniej rośliny nie jest specjalnie wymagająca. Inna wersja drogi szałwi lekarskiej do powszechnej uprawy, odchodzi od przytoczej wyżej (i bardziej nawykowej niż prawdziwej) i zauważa historyczne fakty. Należy do nich potwierdzona wiedza o tym, że szałwia była ceniona już w starożytnym Egipcie i Grecji, a Rzymianie nazywali ją herba sacra czyli świętym zielem, na długo przed „odkryciem” jej przez „niezrównanych” ogrodników klasztornych. W starożytnym Rzymie była szałwia zielem ofiarnym poświęconym Jupiterowi…, a wcześniej ziele czcili i stosowali Gallowie. Na naszych, zimniejszych stanowiskach szałwia lekarska pojawiła się później i wymaga zimowego okrycia, ale dawnie i obecnie, w dobie specjalnych materiałów do tego przeznaczonych, nie jest to ani trudne, ani też kosztowen. Obecnie jest to roślina tak powszechnie uprawiana i stosowana, że można ją zaliczyć do stałego zestawu europejskiego ogrodu, także w Polsce. Obrywanie liści winno się odbywać przez pozyskiwanie całych końcowych (nie zdrewniałych) łodyg z kilkoma liśćmi, a nie wyskubywanie pojedynczych blaszek liściowych. Poza wieloma interesującymi właściwościami leczniczymi (stosowane w cukrzycy, jako lek zewnętrzny na rany… i wiele innych) jest też szałwia doskonałą przyprawą w kuchni. Warto przy tym wrócić do starych sposobów jej spożywania i połączyć magię miłosną, jasność umysłu, zdrowie i działanie ochronne w postaci… dodania szałwi do wypiekanych w domu ciasteczek. Nabiorą w ten sposób specjalnego znaczenia i staną się znaczącym ( a nie wyłącznie: tuczącym) poczęstunkiem. 🙂
Szałwia ma też ważną (chociaż przyziemną w porownaniu z wyżej opisanym zastosowaniem) zdolność usuwania zapachu ryb morskich, co w wielu wypadkach może być pomocne w zmianie mięsnej diety. Jedyne niebezpieczeństwo jakie w przypadku stosowania szałwi może nam „grozić” to zbyt silne stężenia naparów i zbyt wiele liści szałwi w potrawach! Daje to zbliżony do oddziaływania piołunu posmak goryczki. Warto samemu ustalić proporcje i pamiętać, że w kuchni szałwia działa także jako dobry czynnik wzmagający trawienie.
Nie ma zbyt wielu roślin, które w tak wiele sposobów doskonale oddzialywują na nasze zdrowie, samopoczucie i jasność umysłu, a także podtrzymywanie tradycji.
Najdogodnieszą formą korzystania z dobroczynnych właściwości szałwi lekarskiej jest korzystanie w sezonie z jej zielonych liści do spożywania na surowo, a stosowanie do naparów i okadzania szałwi sprowadzanej z cieplejszych rejonów świata, ma ona bowiem znacznie więcej czynników aktywnych. Od jakiegoś czasu jest to możliwe dzięki zaskakującej nowinkami firmie Bakra, która sprowadza doskonałą szałwię lekarską, uprawianą w bardzo ciepłych obszarach makii (zarośli śródziemnomorskich) na stokach gór Taurus w Turcji. Bakra ma w swej ofercie piękny bukiet najcenniejszych południowych roślin: gojnik pasterski, dziką lawendę, szałwię lekarską i karob.
Na moich fotografiach: szałwia lekarska – w fazie zawiązywania pąków kwiatowych i w pełni kwitnienia (uprawa z Małopolski), żółte kwiaty szałwi lepkiej oraz szałwiowe „kadzidło”…