DSC_5199

Jeżeli mielibyśmy wskazać, jaka roślina wydaje się być najbardziej legendarną i ściśle związaną z rozmaitymi aspektami kultury ludzkiej, to w europejskim kręgu kulturowym jest nią zapewne mandragora Mandragora sp. Należy do znakomitej rodziny roślin psiankowatych i jest częścią mitycznej Super Magicznej Rośliny, na jaką składa się zestaw: lulek czarny / pokrzyk wilcza-jagoda / mandragora / datura. Nie bez przyczyny Linneusz nazwał mandragorę Atropa mandragora

DSC_5219DSC_5227

Nie będę wyliczał rodzajów alkaloidów jakie zawiera mandragora, bo jest ich więcej niż dziesięć (!) plus sporo innych ciekawych i czynnych substancji. Trudno też we wpisie na blogu opisywać legendy, praktyki, oddziaływania, a nawet same nazwy i określenia mandragory, bo jest to temat na książkę (a kilka już o mandragorze napisano) – sama literatura tematu przywoływana w Compendium of symbolic and ritual plants of Europe liczy sobie 201 pozycji… I w tym zawiera się cały problem, jaki mamy z mandragorą. Ten problem jest namacalny w sensie badawczym i szczególnie nauka (botanika uniwersytecka) wydaje mi się słabo przygotowana do dyskusji o mandragorze. To samo dotyczy wiedzy gromadzonej w instytucjach europejskich zajmujących się siecią Natura 2000… Po przejrzeniu zawartości merytorycznej hasła Mandragora officinarum można się za głowę złapać… bo poza tym, że należy do gatunków „ściśle chronionych” i ocenianych jako bardzo rzadkie, można się „dowiedzieć”, że nie są znane jej siedliska w aktualnej sieci obszarów Natura 2000… itd. itd.

DSC_5345DSC_5347

Wiemy, że mandragora rośnie w Himalajach (Mandragora caulescens) i w Azji Środkowej (Turkenia) mandragora turkmeńska (M. turcomanica) oraz w Europie… ale nie do końca wiadomo gdzie? Wiemy, że są dwa gatunki europejskiej mandragory: Mandragora officinarum (mandragora lekarska) i Mandragora autumnalis (mandragora jesienna?)… Opisy „naukowe” podają, że mandragora lekarska rośnie na Bałkanach i w północnej części Włoch, a „jesienna” spotykana jest w południowej części Włoch czyli w Kalabrii i na Sycylii. Te dwa gatunki mają się różnić nieznacznie – głównie kolorem kwiatów i rozmiarami owoców, a także, jak przypuszczam, okresami wegetacji. Kilka wspisów wstecz znajdziecie opis i piękną fotografię owocującej mandragory jaką wykonał Tomek Kozłowski wiosną tego roku w Grecji, a konkretnie na Krecie. Jaki to gatunek mandragory? Tomek pisał mi, że przywiózł z Grecji książkę na temat mandragory, więc podczas spotkania na najbliższych warsztatach w Biotopie Lechnica porozmawiamy o tym i dam znać… 🙂 Zasięgi gatunków i same gatunki (?) mandragor europejskich komplikuje fakt, że w historii bywały czasy, gdy Grecja sięgała po Sycylie… a były to czasy, gdy mityczne Wielkie Ogrodniczki uprawiały magiczne rośliny z wielu miejsc Europy.

DSC_5408DSC_5173
Dla etnobotanika bezpośrednie spotkanie z mandragorą rosnącą swobodnie (bo byłoby pochopnie sądzić, że „dziko” czy „naturalnie”) w jej ulubionych siedliskach to spore przeżycie i mocne doświadczenie. Przeżycie, bo rzadka (? – gdzie rzadka, to rzadka…), bo mityczna, bo interesująca, okazała i piękna, a mocne dlatego, że działa na zmysły, przyciąga wzrok, „świeci” kolorem kwiatów, intryguje pofałdowanymi liśćmi i specyficznym zapachem, przed którym, według wielu podań należy się chronić. Nie wiem dokładnie jak, ale mandragora działa od pierwszego momentu spotkania i nie wygląda to na przelotną fascynację! 🙂

Mandragory spotkaliśmy z A. podczas dwóch wycieczek w góry regionalnego parku Madonia (park regionalny we Włoszech to odpowiednik parku krajobrazowego w Polsce) i nie były to wyprawy specjalnie forsowne i w niedostępne rejony. Wręcz przeciwnie, najwięcej mandragor spotkaliśmy w pobliżu starych i aktualnych siedzib ludzkich (jak widać na fotce z serii”autor i …” 🙂  ), a prawdziwe skupiska po kilkadziesiąt okazów rosły w pobliżu ruin starych umocnień i kultowych miejsc przypisywanych prehistorycznym rytom kobiecym. W jednym przypadku mieliśmy nieodparte wrażenie, że chodzimy po zdziczałym ogrodzie, gdzie niegdyś uprawiano mandragory, a przynajmniej bardzo je faworyzowano. Może to wrażenie spowodowała nieostrożność w postępowaniu z napotkanymi mandragorami, dotykaniu ich i wdychaniu ich intrygującego zapachu podczas fotografowania? 🙂 W związku z moją pracą zawodową ironicznie mogę dodać, że tak bliskie kontakty ze ściśle chronionami roślinami są pewnie karalne, ale skoro nie wiadomo, gdzie te rośliny rosną (a ja nie podam ich namiarów nawet na torturach), to może mi się jakoś upiecze…?

DSC_5360
DSC_5256DSC_5375
W pobliskich miejscach spotkałem ponadto złoty zestaw roślin magicznych: najniżej (w sensie wys. n.p.m.) rosły datury (Datura sp.), wyżej psianki (Solanum nigrum) i mandragory (M. autumnalis) i trafiały się okazałe kępy bylicy piołunu (Artemisia absinthium), a najwyżej, pośród skał czekał na nas różeniec górski (Rhodiola sp.). Spotkanie takiej klasy znakomitości w czasie jednej wycieczki… to tylko w okolicach Biotopu Lechnica! 🙂
sycyliamandrag1
DSC_5186DSC_5371sycyliadaturaDSC_5423DSC_5439

Oczywiście temat mandragory powróci, pewnie podczas wiosennego warsztatu w Pieninach i na Zamagurzu, ale będziemy o tym rozmawiać także w czasie warsztatów i spotkań tegorocznych. Może uda się namówić Tomka Kozłowskiego, aby coś wspólnie opublikować? Mnie zainteresował pewien aspekt tradycyjnego wykorzystywania mandragory i będę zgłębiał dostępne i trudno dostępne źródła! Obiecuję też wkrótce totalną bombę na temat mandragory…

Tygodniowy pobyt na Sycylii był prawdziwą rewelacją etnobotaniczną i przynajmniej trzy „sycylisjkie” tematy jeszcze przywołam w następnych wpisach. Wszystkie trzy są rewelacyjne i zainspirują 🙂 z pewnością wielu moich czytelników! Może wreszcie coś drgnie w naszej etnobotanice?

Zainteresowanym mandragorą polecam wg mnie najtrafniejszy opis tej rośliny w książce Marii Immacolata Macioti, Mity i magie ziół, wydaną przez Universitas w Krakowie w 1989 roku (przekład: Ireneusz Kania). Jest także nowsze wydanie z 2006 roku, pisałem o tej pozycji już wcześniej.