Sycylia – druga część etnobotanicznego sprawozdania
Nie mogłem potraktować spotkania z mandragorą jesienną inaczej niż w formie zamieszczenia oddzielnej relacji z licznymi fotografiami i muszę przyznać, że cieszyło się ono bardzo dużym zainteresowaniem! Teraz czas na drugą część sprawozdania z kilku etnobotanicznych spacerów podczas sycylijskiej wyprawy, niestety, bardzo krótkiej. Mam nadzieję, że planowana, wczesnomajowa podróż w sycylijskie góry przyniesie jeszcze więcej obserwacji i uzupełnień opisanych tu obserwacji. 🙂
Obszar śródziemnomorski w Europie jest zróżnicowany i widać to doskonale na przykładzie Włoch. Zróżnicowanie pochodzi od położenia geograficznego (region Friuli-Venezia Giulia, a Sardynia to różne odsłony…), ale także od wpływów rozmaitych kultur i tradycji ogrodniczych i rolniczych. Warto może zaznaczyć, że strefa śródziemnomorska w sensie kulturowym jest znacznie szersza niż region śródziemnomorski wyznaczony dla prowadzenia wspólnej polityki ochrony przyrody w UE w ramach sieci Natura 2000. Dobrze jest to rozróżnienie zauważyć. Staje się przydatne przy penetrowaniu regionów śródziemnomorskich w sensie kulturowym. Ważne jest także położenie w górach, bo oznacza przynależność do grupy regionów alpejskich. Z tego wynika np. praktyczna potrzeba zabierania ze sobą nie tylko atlasów „flory śródziemnomorskiej”, ale także czegoś na temat flory górskich obszarów Europy. Znakomicie widać to na przykładzie Korsyki i Sycylii. Druga uwaga związana z podziałem na obszary Natura 2000 dotyczy tego, że nie wszystkie ciepłe obszary Europy – po wyłączeniu z nich gór – są zaliczane do strefy śródziemnomorskiej w sieci Natura 2000. Najcieplejsze w Europie to tereny zaliczane do ultra ciekawej europejskiej strefy Makaronezyjskiej, a ciepłe i suche do strefy Panońskiej… Dlatego też moje porównanie okolic Wenecji z Sardynią nie jest ścieśle biogeograficzne. Z górami – w obrębie wielu stref innych niż alpejska – też są kłopoty. Aby Komisja Europejska (czytaj zachodnioeuropejscy przyrodnicy) zauważyła, że w Polsce są góry ( i to dzielona ze Słowacją najwyższa partia Karpat!) i przyznali nam prawo 🙂 do posiadania strefy alpejskiej w sieci Natura 2000… potrzeba było sporych wysiłków i korygowania listy gatunków o specjalnym statusie ochrony. Z perspektywy (?:-)) Zachodu polska leży w bioregionie borealnym i basta. Dla dodania wątku kulturowego (tak ważnego w etnobotanice :-): czyż sami nie mamy tego rodzaju kłopotów definiując koncepcję pt. Polska z perspektywy Mazowsza?
Jadąc wygodnym pociągiem z Palermo w kierunku Messyny, który podąża linią kolejową wzdłuż wybrzeża Sycylii, mieliśmy przed oczyma dwie wyraźnie różne strefy: wybrzeża morskiego i podgórskich miasteczek i wiosek oraz skalistych, stromych i bezdrzewnych gór. Ten podział okazuje się kluczowy nawet podczas krótkich wypadów w głąb Wyspy. Nad morzem botanik z dalekiej i zimnej Polski, która ugruntowała swe zainteresowanie obszarem śródziemnomorskim przez uwielbienie żywotników (tuja w każdym ogrodzie, tuja przy każdym gumnie…), ale na szczęście także przez kult bazylii i starszy niż on podziw dla rozmarynu – doznaje zawrotu głowy! Dzieje się to na widok mieszaniny roślin europejskich, ale także pochodzących z Afryki, Australii itd., itd. albo form drzewiastych roślin, które z Polski znamy jako zielne. To jest bardzo przyjemny zawrót głowy, bo eukaliptusy, szarańczyny i drzewiaste rączniki sąsiadują np. z zaroślami wilczomleczy drzewiastych Euphorbia dendroides, które przechodzą w kępy pinii, pod którymi rośnie akant Acanthus sp. Można natarafić na piękne rozety pofałdowanych liści dziewanny Verbescum undulatum, aby za moment zauważyć wielkie i zasobne w nasiona zapaliczki Ferula communis. Do tego mirty, żywotniki, owocujące bananowce, drzewka pomarańczy i cytryn, melony, a na skraju ścieżki także charakterystyczna psianka Linneusza Solanum sodomeum z południowej Afryki, która jest doskonale zadomowioną rośliną również w północnej części Afryki i południowej części Europy. Psianka „Jabłko z Sodomy” wydaje się być bardzo interesującą rośliną i należy pewnie do oczekujących na szersze uznanie. Nie wymieniłem jeszcze kilkuset gatunków drzew, krzewów i roślin zielnych dla jasności obrazu, bo opowiedzenie o całych połaciach kolczastych i pięknie owocujących opuncji, agaw, aloesów i rozmaitych gruboszowatych wydaje się ponad siły… nie wówiąc o kępach kwitnących bieluni Datura sp.
Bardzo ciekawie zaczyna się robić, im dalej … w góry, im wyżej nad poziom morza. Roślin zawleczonych i uprawnych jest znacznie mniej i zauważamy resztki lasu, jaki kiedyś porastał stoki górskie. To głównie dęby o pokroju pni i kształcie liści znacznie odbiegających od naszych, utartych wyobrażeń o „królu drzew”… oczywiście są oliwki, figowce, chruściny (drzewa poziomkowe), mirty i wiele rozmaitych roślin motylkowych i baldaszkowatych. Dziwi mnie bardzo brak czystków, tak licznych np. na Korsyce… Od czasu do czasu spotykamy oryginalne kwiatostany oszlocha morskiego Urginea maritima, a kilka kwitnących okazów zimowita Bivona Colchicum bivonae wprawia mnie w doskonały nastrój, podobnie jak wyżej delikatne kwiaty cyklamena bluszczolistego Cyklamen hederifolium. Prawdziwa uczta botaniczna czeka jednak powyżej ostatniej, dostępnej autobusem lokalnym wsi (rejon ponad miasteczkiem Cefalu, oddalonym od Palermo około godziny jazdy pociągiem) w grzbietowych połaciach skalistych gór. Pierwsze danie to liczna tu i dorodna mandragora jesienna Mandragora autumnalis, która z koloru kwiatów, ilości, miejsca, gdzie rośnie i czasu, w jakim zakwita pełni tu rolę karpackiej goryczki trojeściowej… 🙂 Drugie danie „pierwsze” 🙂 to rewelacja, czyli liczne i okazałe kępy różeńca górskiego Rhodiola rosea, które rosną w partiach grzbietowych i miejscach (w sensie siedliska) doskonale mi znanych z innych części Europy. No i tu przydaje się zrozumienie tych kilku uwag na temat strefy śródziemnomorskiej w sensie kulturowym i strefy górskiej, która w Europie jest podobna niezależnie od tego, gdzie leży… Rewelacja dotyczy tego, że nawet bardzo specjalistyczne publikacje włoskie podają, że różeniec rośnie we Włoszech od Ligurii do Friuli-Venezia Giulia… a o Sycylii cisza, ale to zapewne problem braku publikacji miejscowych botaników na szerszych forach i utartych poglądów na florę Sycylii poza Włochami. To sprawy dziwacznego światka botaników akademickich i ich chęci i niechęci badwczych, a niezależną od tego wagę ma fakt zasięgu tej niezwykłej rośliny (we wszelkich informacjach podaje się, że cały obszar północy Eurazji, ale też Karpaty i Alpy, Pireneje…), której i ja się nie spodziewałem w górach, z których (prawie) widać Afrykę! Dodatkowo ważne jest, aby zauważyć, że znalezione okazy różeńca to nie jakieś jedno małe skupisko, ale cały obszar licznego występowania liczony w kilometrach kwadratowych, jakie podczas jesiennego rekonesansu udało się ustalić, a jego położenie – chociaż typowo górskie – leży na wysokości pomiędzy 700 a 1000 m n.p.m., nie w strefie 1500 – 3000 m n.p.m. jak podają źródła włoskie. Co ciekawe, obszar ten należy do chronionego parku krajobrazowego (regionalnego) Medonia, który nie chwali się tym gatunkiem, ani też mandragorą. Czym więc chwalą się miejscowy przyrodnicy i etnobotanicy? Jest taka roślina i to kolejna rewelacja etnobotaniczna z Sycylii. Chodzi o jesion mannowy Fraxinus ornus, który niby znamy i to z dość bliskich stanowisk (np. oglądałem go na naturalnym stanowisku nad Dunajem na terytorium Słowacji) lub z uprawy parkowej, ale to czym jest dla mieszkańców Sycylii, to całkiem inna bajka. Sok z naciętych gałęzi i pni tężeje w powietrzu i daje oryginalne „sople” i „wstęgi” białawej i słodkiej substancji o wielu rozmaitych zastosowaniach. Ktoś, kto zainteresuje się sprowadzaniem „manny” z tego drzewa ma sukces na wyciągnięcie ręki i bardzo bym sobie życzył, aby przy przetworach z karobu (szaranczyna) stały także opakowania z jesionową manną. 🙂 Nie miejsce i jeszcze nie czas, aby pisać więcej na temat tej syscylisjkiej sztuki wydobywania i kształtowania, a później wykorzystywania oryginalnego surowca z jesiona mannowego. To także wschodzący produkt turystyczny, typowy produkt zbudowany na etnobotanicznym podejściu i wzbudzający spore zainteresowanie w postaci specjalnych biur turystycznych, wycieczek, pokazów i zastosowań „manny”, jakie rozkwitają w różnych rejonach Sycylii, ale bogato w górach Madonia.
Osobnym polem bardzo ciekawych obserwacji etnobotanicznych jest Palermo. Nawarstwienie wpływów kulturowych i różnorodność mieszkańców tego fascynującego miasta powoduje, że każda ulica, targ i park jest doskonałym miejscem studiowania etnobotaniki! Dwa miejsca w Palermo są jednak całkiem wyjątkowe, to miejski ogród botaniczny (orto botanico) i targi miejskie. Przed Ogrodem zastaliśmy wielką kolejkę oczekujących na wejście na niezwykły targ roślin (trwał 3 dni i cieszył się wielkim powodzeniem), a na miejskich straganach można zobaczyć wszystko… O tym napiszę w trzeciej relacji z sycyliskiej wycieczki! teraz jedynie zapowiedź fotograficzna. Tak, chodzi o uprawnego krokusa … jest już w Biotopie Lechnica!
Druga część relacji to jedynie impresja z wypadu na Wyspę i mam nadzieję, że z tych dziesięciu samolotów pełnych Polaków, jakie podobno w sezonie przylatują każdego tygodnia na plaże Sycylii, chociaż kilka osób znajdzie tu inspirację do ruszenia w przeciwnym niż wszyscy kierunku: nie na plaże, a w góry!