Do mamutowców i trąbiącej skały, cz. 2
Karpaty mają własny zestaw mocnych roślin i bez wątpienia należy do nich pokrzyk Atropa belladonna. Mam z tą rośliną specjalne relacje i często natrafiam na nią podczas rozmaitych wędrówek (a może trasy wędrówek wiodą przez typowe karpackie siedliska tej rośliny?), tak było i tym razem. Bożena i Marek zaznajomili się z Atropą w jej karpackim siedlisku i takie spotkania już zostają w pamięci.
W tej samej okolicy, ale w zupełnie innym środowisku (Atropa rośnie prawie zawsze w dobrze nasłonecznionych miejscach w lasach: na porębach, przy drogach, na miejscu odsłoniętym przez wiatrołomy itp.), bo na kośnej łące napotkaliśmy piękny gatunek dziewanny Verbascum phoeniceum o fioletowych kwiatach. W Polsce to roślinny rarytas, chociaż mam wrażenie, że nie jest aż tak wyjątkowym składnikiem niektórych ekosystemów, jak to się podaje w botanicznych opracowaniach naukowych.
. Po wejściu do bukowego lasu z rozmaitymi domieszkami innych, liściastych gatunków napotkaliśmy obrazki Arum sp. o jeszcze zielonych owocach (będą wkrótce czerwonawe) i właściwie ten zestaw zupełnie wystarcza na uzasadnienie każdej wycieczki botanicznej. Wszystkie wymienione dotąd rośliny mają swój aspekt kulturowy, ale to zostawiam na warsztaty, książki (będzie nowa wersja Zielnika Podróżnego. Wprowadzenie do etnobotaniki Karpat i Bałkanów i szykuje się nowa o siedmiu latach budowania permakultury w Biotopie Lechnica), a poza wszystkim są nadzwyczajne pod wieloma względami i spotkanie z nimi jest zaszczytem.
Kłokoczka południowa Staphyllea pinnata i jesion mannowy (lada chwila ukaże się specjalny numer krakowskiego pisma FRAGILE wypełniony tekstami o roślinach, pośród których znajdziecie mój artykuł na temat manny jesionowej z Sycylii) plus sekwoja (mamutowiec) to pierwsze z setki interesujących gatunków drzew i krzewów jakimi przywitał nas Ogród Botaniczny, a właściwie dendrarium w Bańskiej Stiavnicy… ale o tym w następnym odcinku!