Zimowa pora, wiosenne plany ogrodnicze i logotypy Biotopu Lechnica
Zimowy czas… o ile tak można nazwać mieszankę dni i nocy z huraganowymi wiatrami, ulewnym deszczem wspieranym przez mgły, ozdobionym trzema nocami z temperaturą minus kilkanaście stopni Celsjusza… Nie wiem czy to zima, ale to czas palenia w piecach, nocnego nasłuchiwania, co przyniesie następne uderzenie mas powietrza sunących przeszło 100 km na godzinę i ogrzewania zamarzających rur wodociągowych.
Romantyzm domu w górach jakby trochę mniejszy, niż w czas słoneczny i spokojny, ale za to poznaje się właściwe proporcje i wszystko staje się znacznie bardziej realne. W Lechnicy nie ma zbyt dużo czasu na snucie planów, bo przygasa w piecu i trzeba jeszcze raz iść z koszykiem i latarką po drewno…, ale w Krakowie można śmiało układać wszelkie scenariusze na wiosnę, lato i jesień. Scenariusz na zimę już znamy. Poza planowaniem, można też zamawiać sadzonki i kupować nasiona.
Kilka dni temu zamówiłem i opłaciłem pierwszy taki poważniejszy pakiecik drzew i krzewów: brzozy, rodzimą brodawkowatą i japońską Maximowicza (Betula pendula i Betula maximowicziana), derenia jadalnego (Cornus mas), świdośliwę Lamarca (Amelanchier lamarckii) i rokitnik zwyczajny (Hippophae rhamnoides). Na wiosnę czekają już nasiona tykw (Lagenaria sp.) rozmaitych rodzajów (i kształtów) i 2,5 kg kłączy białego topinamburu (Heliantus tuberosum)… a to dopiero początek.
Czekamy na okna, które zamkną naszą werandę i mamy nadzieję, że początkiem lutego będą już na swoich miejscach. Pozostanie zamówić jeszcze dwa szczytowe okna i wstępnie tzw. górny dom zostanie zamknięty. Można będzie uszczelniać, dokończyć sanitariaty i zająć się kuchnią oraz podłogami. Od marca zaczniemy zamykanie drevenicy i mam nadzieję, że nasza akcja zbierania środoków na działanie Biotopu się powiedzie. Ten drewniany budynek (zwany na Słowacji: drevenicą lub pięknie: modriną) ma być miejscem dla biblioteki, zbiorów etnobotanicznych i pracownią. Pozostaje jeszcze kilkadziesiąt innych spraw… Jest co robić…!
Dzisiaj znalazłem doskonałą myśl, która znakomicie oddaje to, co leży u podstaw naszych planów co do Biotopu Lechnica. Jest mi tym bardziej bliska, że pochodzi od Jego Świątobliwości Tenzina Gyatso, XIV Dalai Lamy i musi być podana w oryginale, czyli w języku angielskim:
The planet does not need more successful people. The planet desperately needs more peacemakers, healers, restorers, storytellers and lovers of all kinds.
Z wielką przyjemnością i satysfakcją po raz pierwszy publicznie pokazuję w tym wpisie część graficznych identyfikatorów Biotopu Lechnica! Kilkoro artystów odpowiedziało w ten sposób na mój apel i prośbę. Wszystkie zaprezentowane projekty znajdą swoje zastosowanie, bo mamy w planach (ale i już częściowo w realizacji) kilka różnych aktywności w powstającym ośrodku Biotop Lechnica. Głównym elementem roślinnym jest w tych projektach tarnina (Prunus spinosa) i wynika to z wielu powodów. Pierwszy z nich (widoczny gołym okiem) to piękne i liczne zarośla tarniny, jakie okalają Lechnicę i tworzą wzorcowe karpackie czyżnie – czyli specyficzne zbiorowisko roślinne znane botanikom. Innym powodem wyboru śliwy ciernistej (a tak można przetłumaczyć nazwę łacińską tarniny) jest wszystko, co łączy się z jej owocami i kwiatami, a także interesującym drewnem (i pniami), zasięgiem jej występowania i związkami, jakie tworzy z innymi pierwotnymi śliwami. Ostatnia inspiracja wywodzi się z mitologii tarniny i jej roli jako kolczastego, ciernistego krzewu. Da się ona określić jako apotropeiczna, a więc mowa o zdolności ochrony przed demonami, urokami, duchami i czarną magią… W rozdziale świetnej książki Piotra Kowalskiego pt. Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie. (PWN 2007) już same podtytuły rozdziału na temat mitologi ciernia (w tym tarniny jako jednego z rodzimych krzewów ciernistych, obok głogu, który w lechnickich czyżniach występuje bardzo licznie) brzmią ekscytująco: Rośliny przeklęte, Kosmiczny kolec, Magiczna, cierniowa granica, Ochrona ludzi potrzebujących, Unieszkodliwianie demonów, Obrzędy oczyszczające… W dzisiejszych czasach posiadanie miejsca otoczonego przez żywe zasieki z ciernistych krzewów wydaje się być szczególnie korzystne…
Gałązka tarniny, ciernie i owoce tarniny tworzące symbol solarny obecny w tradycji Karpat to projekty Anety Sitarz (www.manto.com.pl), złoto-zielony artefakt z owocami tarniny wygenerował Mirek Biedrzyński, a znakomity projekt z pary liści tarniny i jej owoców (zaznaczonych fontami w nazwie) wyśnił się (jak sam napisał) Tomaszowi Rolnikowi Czermińskiemu (http://ubojnia.wordpress.com) z Secret Garden. To nie wszystkie projekty, ale dają pojęcie o tym, że tarnina była przez kilka dni w centrum zainteresowania zdolnych ludzi…
Także na tym polega praktykowanie etnobotaniki…