kolcowojstarys1
Uprzedzam, że tekst ten wymaga skupienia i wyobraźni, ale warto go przeczytać ze zrozumieniem, bo jest też doskonałym przykładem na wielokrotny „przekładaniec” etnobotaniczny. Rozumiem, że tylko ludzie uważni i o otwartych umysłach czytają etnobotanicznie.pl 🙂 więc zaledwie wspomnę, że etnobotanika nie jest pretekstem do publikowania spisu roślin jakie się w życiu widziało, ale jest próbą zrozumienia bogactwa związków jakie łączą ludzi z roślinami i rośliny z ludźmi… a byłoby pięknie (!) gdyby sięgać jeszcze dalej, po szukanie przyczyn tych związków, które są stare jak świat.
Obserwacja podstawowa dotyczy występowania kolcowoju pospolitego (Lycium barbarum) na starych stanowiskach w Starym Sączu. Rośnie tam głównie na skarpie ograniczonej oporowym murem kamiennym, przy wjeździe do miasta od strony Nowego Sącza, wzdłuż tzw. zakrętu śmierci… 🙂 Kolcowój jest bardzo charakterystyczną rośliną i jego jasnozielone pędy, za młodu wzniesione ku górze, a w miarę rozrastania się, opadające kaskadowo wzdłuż muru, przyciągają wzrok. Roślina kwitnie małymi kwiatami niebieskawo-fioletowego koloru i owocuje czerwonymi jagodami. Druga podstawowa obserwacja terenowa dotyczy masowego występowania kolcowoju na murach i skarpie królewskiego zamku w węgierskim Esztergomie, znanym także pod polską nazwą Ostrzyhom. W tym zamku, położonym na skarpie opadającej stromo do Dunaju, mieszkał m.innymi król Węgier Bela IV ze swą żoną Marią (córką Teodora Laskarisa, cesarza Grecji). Podstawowa informacja na temat występowania kolcowoju jest taka, że pochodzi z Chin (!) i jak się to ładnie i gładko pisze w uczonych notatkach botanicznych: „rozprzestrzenił się również w innych regionach świata„. Słabiej jest już z odpowiedzią na pytanie; z jakiego to powodu kolcowój ( a do końca nie wiadomo czy k. pospolity (Lycium barbarum) czy kolcowój chiński (Lycium chinense), czy może jakieś krzyżowki pomiędzy tymi gatunkami lub kultywary wyhodowane w uprawach komercyjnych)… tak się rozprzestrzeniły? Czy może kolcowoje należą do „straszliwych” roślin inwazyjnych atakujących „czyste”, „rodzime” kultury botaniczne? 🙂 Wygląda na to, że to rozprzestrzenianie się kolcowojów (?!) miało dwie przyczyny: pierwsza, to właściwości przypisywane jagodom (zwanym obecnie „tybetańskimi jagodami goji” i niezwykle modnymi, po tym jak „okazało” się, że zjada je sama Madonna….!), a druga, to zdolność umacniania skarp, murów i fortyfikacji poprzez przerastanie ich zwartym kobiercem kolczastych i niezwykle żywotnych krzewów.
Teraz wróćmy do Starego Sącza… Nie zachowały się informacje (nie znam takich, ale jestem otwarty i bardzo zaciekawiony) o tym, aby kolcowoje posadzono w Starym Sączu dla właściwości ich jagód. Miejsce gdzie rosną i charakter tego stanowiska wskazują raczej na wprowadzenie ich jako ochronę przed erozją i wzmocnienie muru oporowego… Przyznam, że dość oryginalne! Jagody goji rosną sobie zatem w Starym Sączu na miejscu, które wszyscy mieszkańcy oglądają setki razy rocznie… Nie dość tego… jakiś czas temu, ze trzy-cztery kadencje władz temu 🙂 próbowano pozbyć się kolcowojów ze skarpy (aby pewnie zastąpić je tujami? 🙂 ), na szczęście, to się nie udało, ale jedynie przez wielką żywotność rośliny. Ze Starego Sącza przenieśmy się nad Dunaj, do Esztergomu czyli pierwszej stolicy Węgier, oddalonej od Budapesztu ok. 50 km. Co łączy zamek w Esztergomie z murem oporowym w Starym Sączu, poza występowaniem kolcowoju? Jest taka historia… to historia Kunegundy (Kingi), córki Beli IV i Marii, która jako mała dziewczynka tam się wychowywała, a potem została zaręczona (ślub w 1246 rok – Kinga w wieku 12 lat) z Bolesławem (synem Leszka Białego) i… dalsza historia dotyczy wszystkiego najistotnieszego dla Starego Sącza. Bez Kingi (dzisiaj świętej Kingi), klasztoru klarysek i wielu innych związanych z Nią wydarzeń tego miasta by już nie było. Kinga, poza znanym i odwiedzanym tłumnie także i dzisiaj klasztorem klarysek, zbudowała na wpół legendarny zamek w Pieninach, którego istnienie ostatnio potwierdzają prace archeologiczne zlecone przez Pieniński Park Narodowy. Głównym elementem zachowanych śladów tego zamku jest tradycyjnie zbudowany mur obronny… W świetnej analizie znalezisk archeologicznych (opublikowanych po pewnej konferencji o stanie wiedzy na temat Pienin) zwróciła moją uwagę wątpliwość głównego narratora opisów dot. zamku w Pieninach na temat tego, że Kinga pewnie musiała wzorować się na fortyfikacjach Wawelu przy budowie tego obiektu! Ale dlaczego? Nie wystarczyło przypomnieć sobie (i wezwać do pomocy budowniczych z dworu ojca) zamku, murów i umocnień na stromym brzegu Dunaju, tego w którym się wychowała i pewnie też wielokrotnie później odwiedzała! Nawet nie będę ciągnął wątku greckiego pochodzenia matki Kingi… a zamki w Grecji i to na skałach nie były wzorowane na Wawelu. Przeświadczenie o tym, że wszyscy wokół Polski (jeszcze do tego ówczesnej… i wobec tego co dla południa Polski uczyniła Kinga) musieli się na nas wzorować jest trochę śmieszne i budzi moje zdziwienie.
Tu następuje niebezpieczny moment w mojej histroii… jakże by się chciało kolcowoje z zamku rodziców Kingi połączyć wprost ze Starym Sączem… 🙂 Niestety, nie mamy dowodów na to, że kolcowój w Starym Sączu przybył z budowniczymi Kingi, nie wiemy jak długo rośnie na skarpie nad Dunajem… Musi więc paść sakramentalne i rasowo „naukowe” stwierdzenie: wymaga to dalszych, pogłebionych badań. Kilka faktów jednak dało się ustalić i kilka pytań się pojawiło… czyż to nie jest wystarczający plon wstępnej analizy sytuacji wyniesionej z tego, że chiński kolcowój rośnie w Starym Sączu i Ostrzychomiu? Czy to nie wystarczający powód, aby nieco zrewidować narastającą histerię wokół tzw. roślin inwazyjnych, aby uznać (a może niektóre z nich) za ważny element poświadczajacy o naszej historii i wielowarstwowości kultury? Obecne władze Starego Sącza, otwarte na kulturę i naturę ( a jak je oddzielić w mojej opowieści o kolcowoju?) z pewnością nie dopuszczą do zniszczenia tak cennego etnobotanicznego tropu…
Uwaga, uwaga: jagody kolcowoju zwyczajnego są ponoć trujące, a kolcowoju chińskiego niezwykle zdrowe i o prawie „cudownym” działaniu… Przez długi czas (a pewne, że gdy jadła je Madonna) jagody goji były uprawiane w Chinach Ludowych bez przestrzegania norm dotyczących stosowania nawozów sztucznych i pestycydów… byle więcej na Zachód, bo celebryci sprawili, że wszyscy chcą być w łatwy sposób (acz nie tani…) zdrowi, mądrzy i z każdym dniem młodsi… Druga uwaga dotyczy możliwości pomyłki jagód kolcowoju z trującymi jagodami psianki słodkogórz (Solanum dulcamara), które rosną w Polsce dość licznie, a wokół Starego Sącza często zasiedlają to, co nazwałem w Zielniku… napowietrznymi ogrodami wierzbowymi (s.104). Kolcowoje są bliskimi krewnymi psianki i należą (wraz z… ziemniakiem, pomidorem, papryką, bakłażanem…) do rodziny psiankowatych.
Zaciekawionych Kingą i Starym Sączem namawiam do sięgnięcia po mój przewodnik po tym mieście i okolicach pt. Stary Sącz. Karpackie miasteczko z klimatem. wydany pięknie (ale też kieszonkowo) przez Amistad na zlecenie Centrum Kultury i Sztuki im.Ady Sari w Styarym Sączu (www.polskaturystyczna.pl)
Moje fotografie kolcowojów ze Starego Sącza (u góry) i kolcowoju z Esztergomu (pod tekstem) zestawił dla usprawnienia Bogdan Kiwak.
kolcowojhung1