skobelszklarenka
Koniec kwietnia i maj, to decydujące miesiące w ogrodnictwie i nie ma co tracić czasu, bo kto nie sieje ten nie zbiera… Tegoroczny, bardzo długi weekend majowy w całości przeznaczyłem na prace w Biotopie Lechnica i zdałem sobie nagle sprawę, że po raz pierwszy od kilkunastu lat (!) nie prowadzę w tym czasie warsztatów terenowych. To było ciekawe uczucie i nie powiem, że mi się nie podobało. Inna rzecz, że mieliśmy trochę zapowiedzianych gości, a i najbliższy miesiąc, to bardzo interesujące spotkania. Podkreśliłem -zapowiedzianych – bo, tylko tak można nas zastać i mieć z nami jakiś czas na rozmowę i spotkanie. To nie jakieś wymysły i niegościnność, ale konieczność rozsądnego planowania czasu, energii i zaangażowania. Pamiętajcie, że prowadzimy intensywne życie zawodowe, często gdzieś lecimy lub jedziemy, gramy koncerty i nagrywamy płyty, a do tego piszemy sporo (teraz np. siedzę nad nową książką, bo Wydawca naciska na termin, a A. jest w samolocie do Danii, kilka godzin temu zarejestrowaliśmy kilkanaście minut nowej muzyki na płytę, a ja jutro wstaje o 5.05 rano i jadę w Beskid Sądecki do roboty….), a do tego remontujemy i budujemy permakulture leżącą o 150 km od naszego stałego miejsca zamieszkania… i to bez samochodu.  Proszę jednak, nie radźcie nam zwolnić, wyluzować i odpuścić. Cały ten kraj chyba zwolnił, odpuścił i wyluzował jeszcze w średniowieczu i do dzisiaj nie może się pozbierać bo luzuje, odpuszcza i zwalnia kiedy coś się zaczyna jako tako kleić, ale to nie musi dotyczyć wszystkich. A poza tym, czy jest przyjemnie stać pod zamkniętą bramką? Tak więc, nie ma warsztatów, ale są (bo były umówione) bardzo interesujace grupy i osoby, ciągle też istnieje mój telefon, adres mailowy i wszystkowidzący, ale nieco cieknący (bo ciągle mu coś „wycieka”) fejsbuk.
Tymczasem w Biotopie wiele roślin odsłania nam swoje sekrety, albo zwyczajnie zachwyca nas wiosennym wyglądem. Do odnotowania nadaje się przezimowanie w gruncie dwóch sadzonek mandragor Mandragora sp. ( a było około minus 20 stopni w zimie), pięknie rozrósł się zeszłoroczny różeniec górski Rhodiola rosea i zaskoczyła nas bylica luizjańska Artemisia ludoviciana, która w poprzednim roku była taka sobie, a teraz wypuściła ze dwie setki nowych pędów i rośnie bardzo szybko! Ta piękna bylica była/jest znana dobrze przynajmniej pięciu rdzennym plemionom w Ameryce Północnej, jako roślina o różnym zastosowaniu. Wielką przyjemność mam z małego poletka gojnika Sideritis scardica, który zawiązuje piękne kwiaty. Poletko posadzone w 2017 roku zostało całkowicie zatopione jesienią przy okazji nawałnic i już straciłem nadzieje na napar z własnego gojnika i sukces w jego karpackiej uprawie
Czasem podczas pracy w ogrodzie lub z kubkiem herbaty w ręku, zerkam na „naszą” lulecznice Scopolia carniolica, jest tej wiosny dwa razy bujniesza niż w zeszłym roku, a i kłokoczka południowa Staphylea pinnata pnie się w górę doskonale. Cieszy mnie bardzo nowość w Biotopie, czyli kilka sztuk bagna grenlandzkiego Ledum groenlandicum , które znane jest w tradycyjnej medycynie Inuitów. Nie wyliczam dalej, bo pewnie już jesteście przekonani, że wiosna 2018 jest udana, chciaż przypomina nieco lato około połowy lipca…
szklarenkaszkic
Pomocne w pracy ogrodowej jest (szczególnie w górach) ciepłe i jasne miejsce, osłonięte od wiatru i zabezpieczone przed ulewnym deszczem. Wczesną wiosną opracowałem szkicowy projekt, dokonałem pomiarów, przygotowałem miejsce, odwodnienie, wybrałem i kupiłem materiały, sprowadziłem je z Polski do Biotopu… i ruszyła budowa szklarenki, która w tym roku jest pokryta jedynie folią ze względów ekonomicznych. Budowa tej szklarenki jest dobrą ilustracją aktywności w Biotopie, bo finalna konstrukcja powstała z pomocą przyjaciół. Pierwszym i kluczowym dla tej nowej w Biotopie budowli był Artur, który jako doskonały fachowiec, poskręcał co miało być poskręcane, a wcześniej poucinał co miało być przycięte (i to na odcinki o właściwej długości!). Szklarenka jest dobudowana do ściany tzw. Dolnego Domu, tworzy jego ocieplenie na zimę, co sprawia, że naciąganie folii okazało się nie całkiem proste… Umówione posiłki w postaci dwóch rosłych kolegów nie nadeszły (nic tak dobrze nie chroni przed wielką falą odwiedzin jak ogłoszenie, że jest potrzebna pomoc…szczególnie pomoc w formie pracy fizycznej), ale jak to teraz bywa dość często, zamiast nich, drobna kobieta zajmująca się raczej lekkimi nasionami niż pracą na drabinach (i na pewnej wysokości) okazała się cierpliwa i skuteczna. Aga, Ania i ja, przy niemiłósiernie mocnym słońcu (zanotowałem 33 stopnie na termometrze umieszczonym w cieniu!), dokonaliśmy niemożliwego 🙂 i folia została naciągnięta na drewnianą konstrukcję. Tym aktem tworzenia, zakończyliśmy budowę zrębów jednego z kilkunastu cząstkowych projektów realizowanych w Biotopie : Ciepła Strona Dolnego Domu. Na ten ciąg rozmaitych mikrośrodowisk przy południowej ścianie domu składa się teraz : szklarenka, dwie grzędy suche i ciepłe (szałwia, mandragora, pokrzyk, donice z szarańczynem i wysadzony do gruntu laur, róża pienna, cytryniec chiński, akebia, a także belki i pnie oraz stosik pustych muszli ślimaków dla jaszczurek i błonkówek … a to jeszcze nie koniec.
Na drugi dzień rano, w miłym chłodzie poranka przykręciłem blaszane okucie i z pomocą starej, ale markowej maczety z Hiszpanii (! 🙂 tak!) wystrugałem skobelek i zabezpieczyłem drzwi szklarenki przed przypadkowym otwarciem. Tak się to robi.