shinrin-yoku19

Shinrin-Yoku opisywałem już wielokrotnie przywołując nasze własne doświadczenia i recenzując wydaną w Polsce książkę  Czułbym się źle, gdybym nie polecił także innej, znakomitej książki (która także ukazała się w 2018 roku w polskim przekładzie… i także w Krakowie!) – SHINRIN-YOKU Sztuka i teoria kąpieli leśnych Jak dzięki drzewom stać się szczęśliwszym i zdrowszym autorstwa dr Qing Li z Nippon Medical School, a znakomicie wydanej przez Wydawnictwo Insignis

Jest kilka powodów, dla których zachęcam do zapoznania się z tą doskonałą książką, która dla mnie na głowę bije piękny, ale jednak nieco zbyt poetycki, w wielu miejscach nie na temat i niejako podany z drugiej ręki tekst, jaki popełnili zasłużeni „zieloni” celebryci Garcia i Miralles w dziełku Shinrin Yoku Japońska Sztuka Czerpania Mocy z Przyrody

Mój tytuł: Shinrin-Yoku dra Qing Li nie jest przypadkowy i odnosi się do tego, że Autor jest jednym z głównych współtwórców metody i praktyki shinrin-yoku w Japonii. To dla mnie znakomity atut książki i czytelny powód dla jej przełożenia i wydania w Polsce. To jest chyba jasne, że źródła są podstawą, a strumyki, rzeki i sieć wodna to konsekwencja? I nie ma tu założenia, że strumienie i rzeki są „gorsze”! Często są bardziej widoczne, spektakularne i popularne, ale jak w przypadku Dunaju (głównej rzeki Europy oraz tytułu eseju C. Magrisa) warto poszukać także źródeł, co jak udowadnia Magris, nie jest łatwe i nie musi kończyć się sukcesem.

Dr Qing Li określa shinrin-yoku jako: „proces zanurzania się w atmosferze lasu”, co mnie bardzo ucieszyło, bo „kąpiele leśne” po polsku brzmią nieco myląco i trącą glampingiem, o czym już pisałem w przywołanym na początku wpisie z zeszłego roku. Autor przybliża japońskie słowa na opisanie stanów emocjonalnych w rodzaju: yugen (emocje zbyt głębokie by je wyrazić), hanami (świętowanie wiosny poprzez podziwianie kwiatów), tsukimi (święto oglądania księżyca), komorebi (promienie słońca prześwitujące przez liście drzew)Dla mnie, określenia te i wiele innych, jakie przywołuje Autor, są od lat znane i praktykowane, ale osobom czytającym je po raz pierwszy zalecam przyjrzenie się im z uwagą, bo są kluczem do prawidłowego zrozumienia shinrin-yoku. Bardzo mnie ucieszyło, że poza tymi strożytnymi przykładami na specyficzną wrażliwość mieszkańców Japonii na kontakt z Naturą, Autor sięga także po całkiem nowe, w rodzaju: tsukin jigoku (piekło dojeżdżających do pracy) i karoshi (śmierć z przepracowania). Autor, przywołując kulturowe tło shinrin-yoku nie kryje, że poważne badania nad tą metodą trwają zaledwie kilkanaście lat, bo od 2004 roku.

Istotnym fundamentem shinrin-yoku (a stwierdza to sam współautor metody) jest to, iż „obie oficjalne religie Japonii – shinto i buddyzm – uznają las za świętą przestrzeń”. Informacje na temat lasów w Japonii, stopnia zalesienia kraju, gatunków drzew uznanych za święte  (np. pięć świętych drzew Japonii: hinoki, sawara,nezuko, koyamaki, hiba to cyprysiki, żywotniki i sośnica), a także drzew w miastach Japonii, to prawdziwy balsam złożony z rzetelnych i podanych z lekkością znakomitego znawcy danych, ale i inspirujących obserwacji. Miło w naszej rzeczywistości (a moja zawodowa rzeczywistość jest szczególnie trudna) czytać, że: „więcej drzew oznacza więcej szczęścia„, „las jest jak matka„… albo doskonałą analizę oddziaływania lasu na zmysły ludzi (węch, wzrok, dotyk, słuch). Polecam wszystkim leśnikom, drzewiarzom oraz sympatykom parków i ogrodów społecznościowych w miastach.

Ulubionym fragmentem jest dla mnie opis wartości ciszy. Autor podaje, że służby parków narodowych USA objęły ciszę nakazem ochrony. Warto może wyjaśnić, że pisząc cisza, Autor ma na myśli stan audiosfery, bez skażenia dźwiękami mechanicznymi produkowanymi przez wytwory ludzkiej inżynierii. Język japoński ma bardzo ciekawe określenia zbudowane na onomatopejach i np. shito shito obrazuje odgłos lekkiego deszczu, a goro goro to odłos dalekich grzmotów burzowych.

Bardzo inspirujące są u dra Qing Li opisy współczesnych problemów ekologicznych, prób wprowadzania metody shinrin-yoku w innych krajach (np. w Finlandii … dlaczego mnie to nie dziwi), zajmowania się dziećmi ( np. japońskie: mori-no-ie, czyli leśne przedszkola) i rozmaitych aspektów niezbędności bliskiego kontaktu z Naturą, zawsze doskonale umotywowanych. Przykładem niech będzie fragment o działaniu Mycobacterium vaccae, bakterii glebowej odpowiedzialnej za tzw. zapach ziemisty (geosmina), w pewnym zakresie także za tzw. terroir czyli „smak regionu” i doskonałego antydepresantu (hortiterapia też coś tu znajdzie…!). Z książki ucieszą się pewnie także zwolennicy „dzikiej kuchni”, bo zaawansowane formy shinrin-yoku w Japonii sięgają po praktykę jedzenia na łonie Natury i to w sporym stopniu dzikich roślin jadalnych.

Pośród kilku ekscytujących i zadziwiających informacji od doktora Qing Li muszę wyróżnić fakt, że największy obecnie program oparty o shinrin-yoku realizuje się w … Korei Południowej, gdzie działa znakomicie Narodowe Centrum Terapii Leśnej i 37 obszarów lasów rekreacyjnych, realizowane z budżetem 14 milionów dolarów i kształcących aktualnie 500 instruktorów metod leczenia/relaksacji lasem. Wydaje się to dużo pieniędzy, ale gdy przeczytamy, że zaburzenia lękowe i depresje rocznie kosztują UE około 170 miliardów euro, a USA 210 milionów dolarów, to tego rodzaju budżet dla znakomitej profilaktyki i kuracji w postaci shinrin-yoku, już nie wydaje się tak wielką kwotą.

Te wszystkie wiadomości podane przez naukowca, ale i entuzjastycznie nastawionego praktyka (u nas nauka zazwyczaj wyklucza ujawnianie entuzjazmu, a po jakimś czasie skutecznie z niego leczy?) utwierdzają mnie w przekonaniu, że dopuściliśmy do władzy groźnych dla ludzkości nieuków, którzy powinni być oskarżeni o działanie na szkodę zdrowia i życia ludzi, gdyż świadomie i planowo niszczą przyrodę i podstawy naszego dobrostanu. W tym aspekcie książka Qing Li jest wywrotowa i tego typu idee powinniśmy znajdować w proponowanych nam „nowych” programach politycznych, a znajdujemy tam „panu bogu świeczkę i diabłu ogarek”, czyli nic nie warty teatrzyk spryciarzy.

Na uwagę i polecenie zasługuje strona wizualna książki, duża, czytelna czcionka, fotografie… już samo czytanie i przeglądanie tak wydanego dzieła wprowadza nas w dobry nastrój czyli początek każdego procesu leczenia.

shinrin-yoku19b

Jak może niektórzy zauważyli (?) przez cały 2018 rok nie prowadziłem warsztatów z etnobotaniki wspartej permakulturą i bioregionalizmem. Konieczna była przerwa na zastanowienie się nad formami i celami takich spotkań i niełatwej pracy (po obydwu stronach). W tym roku poprowadzę aż trzy warsztaty w pierwszej połowie roku, plus potwierdzam możliwość (ograniczoną, to prawda) uczestniczenia w planowanych wycieczkach w interesujące miejsca na Słowacji.  Dwa terminy warsztatów (1-5 maja i 20-23 czerwca) są ciągle jeszcze aktualne i czekam na zgłoszenia. Jednym z nowych elementów mojej terenowej metody, będzie połączenie jej na trwałe z praktykami shinrin-yoku. Już wcześniej tego rodzaju praktyki wprowadzałem, ale jako osobny element do programu, teraz będzie to bardziej organicznie i naturalnie, a mam też nadzieję, że z większym pożytkiem dla uczestników.