Przyleciałam w poniedziałek wieczorem, lądując w Minneapolis po ośmiogodzinnym locie z Amsterdamu, pod świetlistym niebem Środkowego Zachodu, nad Wielką Rzeką, na zachód od której rozciągają się Wielkie Równiny. To było trochę jak lądowanie w krainie dzieciństwa – dotarło to do mnie po ładnych kilku dniach, kiedy przypomniałam sobie zimowe wycieczki do wiejskiej biblioteki po kolejne tomy Jamesa Fenimore’a Coopera czy Marka Twaine’a (i dopiero teraz wiem, że prototypem miasta Tomka Sawyera było portowe miasto nad Mississipi, Hanibal w stanie Missouri – trochę bardziej w dół Rzeki). W czwartkowe popołudnie, po pierwszych dwóch dniach zajęć ze studentami, już siedziałam w samochodzie z Davinem, Carrie i czwórką ich synów – zaanonsowali mi tylko tajemniczo „pizza farm w Wisconsin” i pojechaliśmy. Najpierw przez most na Rzece na drugi brzeg (Mississipi należy się odrębny wpis i to raczej niejeden, bo to Wielka Rzeka), później skręciliśmy trochę wgłąb lądu. Suncrest Gardens Farm w Cochrane, Wisconsin to nieco ponad pół godziny drogi, jakieś 20 mil (czyli ok. 40 km) od Winony.

[googlemaps https://www.google.com/maps/embed?pb=!1m28!1m12!1m3!1d159095.5839793602!2d-91.84786947532344!3d44.159895057593424!2m3!1f0!2f0!3f0!3m2!1i1024!2i768!4f13.1!4m13!3e0!4m5!1s0x87f96d7bdb52d943%3A0x5411031bcba36a45!2s457%20Gould%20St%2C%20Winona%2C%20MN%2055987%2C%20USA!3m2!1d44.0511049!2d-91.6697681!4m5!1s0x87f9a7f93c2fa7db%3A0x12ba0475dc2ea7a!2sSuncrest%20Gardens%20Farm%2C%20S2257%20Yaeger%20Valley%20Rd%2C%20Cochrane%2C%20WI%2054622%2C%20USA!3m2!1d44.266785999999996!2d-91.78347099999999!5e1!3m2!1sen!2suk!4v1568172871790!5m2!1sen!2suk&w=600&h=450]

Wiedziałam tylko tyle, że przez całe lato na farmie organizują tzw. pizza farm. Przyjeżdża się po południu, spędza miły czas w pięknym miejscu, gdzie można dostać pizzę z prawdziwego pieca, zrobioną z lokalnych produktów. Na miejscu okazało się, że zarówno teoria, jak i praktyka (którą zobaczyłam zaraz po opuszczeniu samochodu) potwierdzają permakulturowe podejście gospodarzy, choć w krótkiej rozmowie w okienku z Heather ten termin się nie pojawił.

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=QIXcgkQxmTU&w=560&h=315]

Na farmie jest prowadzona pełna segregacja (co w USA nie jest powszechne) oraz zróżnicowane uprawy, z miejscem na zwierzęta. Podczas pizza farm można było zauważyć, jak cieszą się uwagą sporej gromady dzieciaków (zaleta wieczorów z pizza farm polega też na tym, żę można tutaj miło spędzić czas z całą rodziną i znajomymi, a dzieciaki znikają we własnym świecie. Moją uwagę przykuła spora grupa ludzi przy rozkładanym stole obok, która pośrodku licznie zgromadzonych zasiadla do modlitwy. Najwyraźniej przyjechali małym autobusem. Okazało się, że to dwójka ludzi, którzy co roku – od ładnych kilku lat – adoptują dziecko. Aktualnie ich rodzina liczy 11 osób.

Pizza farm polega jednak przede wszystkim na konsumpcji 🙂 Albo inaczej, bardziej właściwie: na celebracji bycia razem. Szybko okazało się, że jest tutaj mnóstwo znajomych Davina i Carrie oraz znajomych i znajomych, większość z nich związana z Winona State University albo innymi uczelniami w regionie. Zresztą nawiązywanie znajomości w małych miastach Środkowego Zachodu to rzecz najłatwiejsza na świecie – uśmiechasz się do kogoś i po chwili już rozmawiacie jak starzy znajomi (albo przynajmniej wymieniacie uwagi o pogodzie, miłym dniu i pięknej okolicy). Konsumpcja też wygląda inaczej: są tu przede wszystkim produkty miejscowe, lokalne i regionalne. Niektórych marek piwa z Wisconsin nie kupi się za mostem, czyli w Minnesocie. Za truskawkowym ale nie będę raczej tęsknić, ale lokalna IPA z Cochrane należy do najlepszych, jakie znam 🙂 (well, przynajmniej do piątku wieczorem, kiedy – jak się okazało – zdobyła ten tytuł produkcja minibrowaru z Winony, Island City Brewing Company

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=XlsY2SN7-j8&w=560&h=315]

Zresztą, konsumpcja też nie oznacza tego, co gdzie indziej. PIzzę można zamówić wcześniej, jeszcze z samochodu. Ale zasada jest prosta, choć nieubłagana: przyjeżdżasz, płacisz, pobierasz numerek z okienka i czekasz. Czasem, jak mówią znajomi, nawet i cztery godziny, jeśli jest dużo ludzi. Nikt się jednak nie irytuje ani nie spieszy. Można w międzyczasie np. przypiec sobie coś na ognisku, choćby… hmmm… marshmallows umieszczone następnie między dwoma herbatnikami z kawałkiem gorzkiej czekolady (guilty pleasure 🙂 ).

(Poniższe zdjęcia zawdzięczam Carrie McKee.)

 

Za to pizza, jaką się otrzymuje… Eh boy… Pomysł z farmami pizzy (jest ich więcej w Wisconsin) przebił się nawet do Chicago Tribune i magazynu Today w NBC. Rzeczywiście „Eat well, smile often” (oficjalne motto farmy). To podobno znakomit pomysł na biznes dla farm rodzinnych – Suncrest zatrudnia teraz dodatkowe osoby do pracy w sezonie pizzowym – rzecz niebagatelna w świecie, gdzie farmy rodzinne mają wyjątkowo pod górę, z wielu powodów. Wydaje się jednak, żę rodzi się tutaj jakiś nowy model ekonomiczno-społeczno-kulturowy, którego podstawą jest odpowiedzialny wobec ludzi, ziemi i istot sposób postępowania z ziemią oraz umiejętność cieszenia się z tego, co można w takich warunkach zrobić. A można zrobić dużo. Nie pozostało więc nic innego, jak wpić pinezkę na mapie gości w miejscu, gdzie znajduje się Biotop Lechnica. Polska na razie pozostaje bez pinów, więc macie szansę być pierwszymi Polakami w tutejszej zagrodzie 🙂

P1210951