Przełom lipca i sierpnia, to zawsze pracowity czas w Biotopie Lechnica. W tym roku jest to czas szczególnie urozmaicony, bo ciągle odczuwamy te cztery miesiące nieobecności i dopiero kończymy to, co było zaplanowane na wiosnę. Natura jest jednak niezwykle żywotna i jeżeli tylko uważnie ją obserwować, to niedobory uzupełni bogactwo tego sezonu. Zły rok, może szybko okazać się dobrym rokiem, o ile potrafimy puścić kurczowo trzymany osąd. Doskonałe zbiory wiązówki błotnej, dobre zbiory kwiatów bzu czarnego, udane zbiory macierzanki i początek zbiorów dziurawca, pozwalają na spokojne oczekiwanie na jesień i zimę. To rośliny, które nas ratują od wielu niedomagań i chorób. Już rozmawialiśmy o tym, że trzeba będzie kupić suszony kwiat lipy, a tu okazało się, że dwie lipy jeszcze kwitną i zebraliśmy całkiem ładny zapas. Dzisiaj nastawiłem „iwan czaj” z wierzbówki, a nie posadzone ziemniaki (nie przekopane wiosną poletko i kopcowane zapasy, z których nie mogliśmy skorzystać od marca, zrobiły jednak swoje) całkiem dobrze się zapowiadają. Szybkie sianie w dzień po przybyciu do Biotopu, także daje efekt w postaci własnej rukoli i sałaty. Cukinie, arbuzy, kilka rodzajów papryk musimy kupować, ale odkrywamy słowackie plony tych roślin. Papryka i pomidory z okolic Koszyc, a także z regionu bliskiego Bratysławie, odpowiadają naszym podniebieniom i standardom żywności.

W ogrodzie, szczególnie gdy to jest mozaika nisz ekologicznych składająca się na kilka ekosystemów, z których dwa: łąka i las, to powoli regenerujące się obszary połączone zadrzewieniem karmiącym, należy postępować niezwykle ostrożnie. Pierwsze symptomy powrotu do naturalnej równowagi w postaci pojawienia się kilku ważnych roślin (mieczyk dachówkowaty, dziurawiec, wiązówki, kozibród, bodziszki, koniczyna łąkowa, wyka i inne) są potwierdzane przez drzewa, które sadziliśmy w 2014 i 2015 roku. Wczoraj, po raz pierwszy pracowałem nad wielkim kompostownikiem w cieniu drzew, które sam posadziłem. Mają około 3-4 metrów wysokości i zaczynają dawać miejsce na wprowadzenie krzewów owocowych pod ich okapem.

Koniec lipca i początek sierpnia, to nie jest szczególnie dobry czas na sadzenie drzew i krzewów, ale to co dzieje się z mikroklimatem usprawiedliwia śmiałe eksperymenty i ryzyko. Tym razem posadziłem w kilku miejscach róże z Himalajów Rosa webbiana, bo trzymanie jej w doniczkach nic dobrego nie wróżyło. Róże muszą się dobrze ukorzenić przed zimą, a zostało do niej już nie tak wiele czasu. Wysokogórska róża, jest sporym krzewem i trzeba dobrze pomyśleć gdzie ją posadzić, aby w przyszłości nie sprawiała kłopotu i miała dobre dla siebie warunki. To oczywiste, ale mniej oczywiste jest to, że trzeba wyobrazić sobie w jakim towarzystwie nasza róża może utworzyć w przyszłości swoją wspomagająca się wzajemnie grupę. Dopiero taka grupa wróży trwałość i jest to tak oczywiste, że aż dziwię się, że tak mało się o tym mówi i jeszcze mniej robi dla osiągnięcia tego celu. Widzę po zieleni miejskiej, że nawet nieźli ogrodnicy i leśnicy tego nie robią, tak jakby bali się, że zabraknie kiedyś dla nich pracy przy powtarzanym akcie sadzenia i podpierania drzew palikami bez drugiej części tego procesu. Czyżby efektem tych wszystkich prac miała być jedynie statystyka, a nie trwałe obszary przyrody?

Przygotowuję tematy, które posłużą do poprowadzenia warsztatów w pierwszy weekend września. Kilka już czeka: systemy oszczędnego nawadniania i gospodarowania wodą w ogrodzie, systemy kompostowania w permakulturze, terasowe zagospodarowanie skarp, dbanie o łąki… Wyznaczyliśmy nowe ścieżki, które weszły na stałe do naszego zestawu szlaków po Zamagurzu. Tym razem z wioski Straniany dotarliśmy pieszo do Vyżnych Rużbachov, idąc przez długi czas po grani Magury Spiskiej.

Wakacyjny czas, to także goście i tym razem z radością spędziliśmy czas z Piotrem Siwkiem i jego córką Olą. Kilkugodzinny spacer ze zbieraniem ziół i rozmowami o roślinach, podróżach i planach, był jedną z tych ważnych spraw, które Biotop generuje bez zbędnego zamieszania.

Wszystkie fotografie – Piotr Siwek.