Liście na Wiatr!
Zbliża się pierwsze, jesienne spotkanie z cyklu Etnobotanika praktyczna jakie już drugi rok udaje się organizować w księgarni/kawiarni Bo-No-Bo przy Małym Rynku w Krakowie. Spotkanie jest osobno anonsowane i dlatego tylko przypomnę, że najbliższe (26.X.2017) ma trzy główne tematy: prawzory ogrodów, relacja z etnobotanicznych spacerów w Kalabrii i Sycylii, podsumowanie 4-go sezonu w Biotopie Lechnica. Pewnie coś jeszcze się pojawi do tego czasu…
W Biotopie zaczynamy realizować projekty, które pokazują zapomniane ryty związane wprost z roślinami, albo też pokazujące mentalne podstawy otwierania się na żywe otoczenie. Jest już gotowy zapis filmowy krótkiego rytuału, który ma dla mnie dwa główne źródła. Pierwsze z nich, to stara praktyka azjatyckiego szamanizmu (Azja wschodnia i centralna) znana pod symbolicznym wzorem „konia wiatru”- alegorii ludzkiego ducha. Jest ona zazwyczaj utożsamiana z tybetańską praktyką lungta. Nie wdając się w szczegóły (co koresponduje z charakterem czynności nazywanych rytualnymi) jest dobrowróżbną celebracją życzenia powodzenia dla wszystkich istot. Niewielkie, papierowe odbitki z drewnianych matryc, przedstawiające symbolicznego „konia wiatru” bywają rozrzucane ze szczytów i grani górskich aby wraz z wiatrem dotarły do wszystkich (wędrowców) i przyniosły im powodzenie. W tej tradycji znane są powszechniej flagi modlitewne, młynki i młyny modlitewne, które wprawia w ruch/modlitewne przesłanie wiatr, woda, ludzie. Słyszałem wielokrotnie kpiny z flag modlitewnych „że to dla leniwych, bo wiatr ma ich wyręczać”… ale to nieporozumienie, a czasem zła wola, bo dobra współpraca z tak potężnymi siłami jak górskie wiatry nie jest wcale śmieszna i świadczy o mocnym przekonaniu o potrzebie współdziałania z Naturą.
W tradycji celtyckiej istnieje praktyka celebracji wiatru i pojęcie Anam Cara. W języku gaelickim oznacza ono duchowego przyjaciela, nauczyciela, przewodnika duchowego. Celebracji wiatru z pomocą/ w duchu Anan Cara, dokonuje się z pomocą wysuszonych liści bzu czarnego zebranych o określonej porze wiosną i rzucanych w jesieni z miejsc wyniesionych i znaczących w miejscowej topografii.
Dzięki moim cierpliwym i utalentowanym współpracownikom, we wrześniu tego roku powstał zapis dobrowróżbnej celebracji na stokach Szpicy w otoczeniu Pienin i gór Zamagurza. Zapis filmowy wykonał Marcin Sarota i pokażemy go 24 listopada podczas wernisażu wystawy fotograficznej (plon dwóch Fotograficznych Akcji Górskich w 2016 i 2017 roku) w Krakowie (będę jeszcze osobno informował o zapowiadającej się bardzo ciekawie wystawie), a tu w ramach zapowiedzi ujawniam dwie wersje zapisu fotograficznego jaki przygotował Bogdan Kiwak. Muszę zaznaczyć, że w serii tego rodzaju akcji nie staram się zupełnie o ich odtworzeniowy charakter w sensie stylizacji kroju spodni, długości brody czy wiernego oddania łapci z łyka … skupiam się na intencji i organizcznej podstawie.
W przygotowaniu mamy drugi film o rodzajach ludzkiej aktywności … ten w części organicznej bazuje na jednej z najpiękniejszych górskich rzek – Białce Tatrzańskiej w jej magicznym miejscu przełomu pod Krompachami. Być może uda się także i ten film pokazać w trakcie wspomnianego wernisażu.