szaferkwzwierz
Ostatnio sporo książek pojawia się na etnobotanicznie, bo miejsce roślin w kulturze ma tak wiele aspektów, że warto czytać, czytać, czytać… Jak kiedyś już wspominałem, cenne są stare źródła, które nie obarczone są aktualnymi trendami, nowinkami w nazewnictwie i roszadami w teoretycznych podziałach systematyki. Nowych poglądów budowanych na genetyce nie da się lekceważyć, ale w kulturze nic się nie zmienia szybko i definitywnie.
15 lutego tego roku zmarł mój ojciec i pozostała po Nim spora i bardzo wysublimowana tematycznie biblioteka przyrodnicza. Od czasu do czasu będę w serii opisów „starych źródeł” sięgał do książek wśród których się wychowałem, a które i dzisiaj oceniam jako wartościowe i tworzące kanon polskiej botaniki. Uparcie raz jeszcze podkreślę, że chodzi mi o coś więcej niż sprawne rozpoznawanie gatunków w celu podania ich nazw i pozycji w systematyce, albo zakresu użyteczności dla człowieka. Chociaż z tego typu książek także można wiele wyczytać i zadać sobie pytania będące wprost sednem etnobotaniki.
Pośród wielu książek spełniających wyżej zaproponowane kryteria jakie kryje biblioteka mojego ojca, warto odnotować (bo na recenzję się nie będę porywał) – Kwiaty i zwierzęta. Zarys ekologii kwiatów -profesora Władysława Szafera. Książka wydana przez PWN w Warszawie w 1969 roku jest świetnym studium przyrodniczym. Bardzo brakuje dzisiaj tego rodzaju podejścia i dobrej szkoły przyrodniczej obserwacji i syntezy wiedzy z wielu dziedzin. Książka podzielona jest na 10 rozdziałów: Historia nauki o kwiatach, Budowa kwiatów i ich właściwości ekologiczne, Sposoby zapylania kwiatów w przyrodzie, System morfologiczny kwiatów entomogamicznych, Zapylanie kwiatów przez owady, czyli entomogamia, Zapylanie kwiatów przez ślimaki, czyli malakogamia,  Zapylanie kwiatów przez ptaki, czyli ornitogamia, Zapylanie kwiatów przez ssaki, czyli teriogamia, Zagadnienia ewolucyjne w ekologii kwiatów, Ochrona kwiatów i zapylających je zwierząt. Cztery z dziesięciu rozdziałów (dotyczące: entomogamii, malakogamii, ornitogamii, teriogamii) napisała współpracująca z Szaferem przy pisaniu książki Halina Wojtusiakowa. Mam nadzieję, że nie wyda się to niegrzeczne, ale już samo przeczytanie na głos tytułów rozdziałów zmieni pogląd na niektóre kampanie ekologiczne i mody miejskie, myślę tu o ogrodach motylowych i ochronie pszczół. 🙂 ale nie tylko, bo poznanie mechanizmów zapylania i roli kwiatów może okazać się pomocne w zrozumieniu całkiem innych dyskutowanych społecznie problemów. Do takich mechanizmów można z pewnym rozbawieniem zaliczyć dokładnie opisaną rolę kwiatów dziewięciornika błotnego, którego kwiat wykazuje dwa kolejne stadia – najpierw męskie, a później (u tego samego kwiatu) żeńskie stadium rozwojowe…czemu towarzyszy przemiana prątniczków w pozorne miodniki! 🙂 (s.50 i tam rysunek). Do klasycznych fotografii mojej młodości należy ilustracja ze s. 287 opisana tak: Australijski torbacz kwiatolubny – Eudromicia na kwiecie…(reprodukcji nie mogłem sobie odmówić i jest pod wpisem) czy pokazany na s. 279: „Nietoperz Leptonycteris zawisający przy kwiatach agawy (Agave) w czasie pobierania nektaru i pyłku„…nie wspominając już o kolibrach i zmroczniku (ćmie) fruczaku gołąbku plus wspomnienie o doniesieniu, że: amerykański podróżnik zastrzelił omyłkowo motyla, biorąc go za kolibra. (!) Piękna rycina ze s. 215 pokazuje ewolucyjne (i bardzo podobne) przystosowania kolibra i ćmy do pobierania nektaru z kwiatów i nie mogłem sobie odmówić… jest pod tekstem.
Książka Kwiaty i zwierzęta… ma ponad 370 stron, które czyta się bardzo dobrze, a w zrozumieniu treści pomagają bardzo dobre ilustracje (zarówno fotografie jak i rysunki) i wydaje się także dzisiaj bardzo dobrym przeglądem wiedzy na temat kwiatów i roli zwierząt w ich zapylaniu.
Dla pewnej zmiany tematyki, ale i podpowiedzi co do lektur dla nowych ogrodników wspomnę na zakończenie przeglądu „starych źródeł” małą książeczkę z biblioteki ojca – Warzywa mało znane, napisaną przez Helenę Fajkowską i Krystynę Wolfową, a wydaną w 1979 roku przez PWRiL w Warszawie. To dziełko ma około 350 stron, ale format kieszonkowy i etnobotanicznym powodem zainteresowania jest odpowiedź na proste pytanie: co w Polsce końca lat 70-siątych XX wieku uchodziło za mało znane warzywa? W tamtych latach do mało znanych, a wartych polecenia należały np.: kapusta pekińska, rzeżucha ogrodowa, karczoch, cykoria, pietruszka naciowa, papryka, bakłażan, miechunka, kabaczek i cukinia, soja, roszponka, kukurydza cukrowa… czyli wszystko to, co jest obecnie kanonem „zieleniny” kupowanej nawet w niezbyt dobrze zaopatrzonych sklepach. Ale, ale… w książeczce wymienia się też: głąbik krakowski, endywię, salsefię, kard, pasternak, szpinak nowozelandzki i łobodę ogrodową… i nie są to także i dzisiaj popularne rośliny jadalne dostępne w naszych sklepach. Dlaczego? Kto decyduje co ma się nam przedstawić jako cenną nowość, a co ma odejść lub czekać na swoją kolej?
Jak widać, szperanie w starych książkach jest dobrą metodą na zdobywanie wiedzy, ale i dystansu do tego co dzisiaj wydaje się całą i jedyną prawdą. Tego właśnie uczą nas rośliny i ludzie, którzy starają się je zrozumieć.
szaferilustr1szaferilustr2warzywamniej