Kalendarz pasterski
Kilka dni temu z grubej koperty wyjąłem zaskakująco pokaźne wydawnictwo: 144 strony, pełne kolorowych fotografii i doskonałego tesktu i o wymiarach ok. 20 x 20 cm! Zaskoczenie było tym większe, że to był właśnie oczekiwany Kalendarz. Informacje pasterskie. Od Owcy Plus do Redyku Karpackiego 2013 czyli wydawnictwo Fundacji Pasterstwo Transhumancyjne z Koniakowa. Jeżeli nic na temat tej Fundacji nie wiecie, lub wiecie zbyt mało odsyłam do www.redykkarpacki.pl
Sztandarowym przedsięwzięciem Fundacji był (jest) Redyk Karpacki 2013, czyli pierwsze po długich latach przejście pasterzy ze stadem owiec starym szlakiem wiodącym od Karpat Południowych w Rumunii, przez Karpaty Wschodnie w Rumunii, na Ukrainie, na Słowacji i w Bieszczadach, aż po Beskidy w Polsce i Czechach w Karpatach Zachodnich. Adam Kitkowski tłumaczy w Kalendarzu jak: Zrozumieć redyk karpacki i zaczyna od doskonałego cytatu: Wszechświat jest wędrówką. I kiedy zamilkną kroki – świat przestanie istnieć. Wczoraj jest historią, jutro jest tajemnicą, dziś jest darem. Dalej znajdujemy wskazówkę, że aby zrozumieć symbolikę Redyku karpackiego 2013, trzeba: wejść w głębię tego zdarzenia, /…/ przez odnalezienie dawnych, archetypicznych znaczeń i symboli związanych z tym projektem. To, gdzie mamy szukać tych znaczeń, symboli i źródła tradycji karpackich doskonale opisuje Ilona Czamańska w tekście: Wołosi – strażnicy gór, a tekst jest obszerny (s.17 do s.33!) i znakomity! Po pierwsze Czamańska kwestionuje obiegową opinię na temat pochodzenia Wołochów, a wydaje się bardzo ważne kim byli nauczyciele gospodarowania w górach wszystkich późniejszych mieszkańców Karpat. Pośród wielu teorii jest i taka, że Wołosi należeli do najstarszych grup etnicznych na Bałkanach i byli ludem pochodzenia celtyckiego… ale inna teoria wskazuje na góry Kazachstanu jako kolebkę Wołochów. Kazachstan nie bardzo pasuje na kolebkę górskich pasterzy, ale góry Turkmenistanu i Uzbekistanu, a szczególnie Iranu wydają się pasować do tej układanki. Przez tereny dzisiejszej Turcji do Bułgarii i dalej do Grecji (ale i w Karpaty) nie jest tak daleko i nie trzeba miesiącami wędrować po otwartych, półpustynnych terenach Kazachstanu. W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że Bułgaria nie daje sobie rady z upilnowaniem granicy z Turcją, przez którą wnikają nielegalnie uciekinierzy z Syrii… Może jest to jakaś wskazówka? Bardzo spodobało mi się zdanie Czamańskiej: /…/ niewątpliwi potomkowie Wołochów – Rumuni uporczywie szukają swych korzeni wśród znanych starożytnych nacji, nie zawsze dostrzegając to, że ten skromny niepiśmienny przez długi czas lud w baranich kożuchach i baranich kacziulach zrobił rzecz znacznie ważniejszą dla europesjkiej cywilizacji, niż tworzenie potęg politycznych – oswoił góry. Pogląd ten jest mi bardzo bliski i wiele lat temu dyskutując w domu przy okazji pisania przewodników po Słowacji (przypominam, że napisaliśmy z A. i małą pomocą innych dwa przewodniki: Słowacja. Karpackie serce Europy oraz Spisz. Od Pienin po Raj, wydane przez Wyd. Bezdroża w Krakowie około 2002 roku) wypracowaliśmy pogląd, który początków Europy upatruje w kulturze pasterskiej. Pewien niedosyt pozostawia część opracowania Czamańskiej – Religia (Wołochów), ale z pewnością nie jest to „wina” autorki, ale małej ilości przekazów na ten temat. Mimo wszystko, informacja jaką daje autorka, że Wołosi przyjmowali bez problemu religię jaka stawała się panująca na zamieszkiwanym przez nich terenie (rzymski katolicyzm, chrześcijanstwo w obrządku prawosławnym, protestantyzm, a na terenach Turcji i na Bałkanach np. w Bośni – islam) wydaje się dość nieprawdopodobna. Istnieją informacje i przekazy o chrystianizowaniu niektórych rejonów Karpat (np. góry na dzisiejszym pograniczu PL/SK), któremu przez długi czas opierali się górscy pasterze. Czy byli to Wołosi? Trudno to udowodnić, ale proces ten z pewnością nie toczył się gładko i pokojowo, a tych, którzy się mu sprzeciwiali z pewnością pozycjonowano jako „zbójów”, „bandytów” i „banitów” zamieszkujących góry, co jest starym zabiegiem dziel i rządź. Paradoksalnie to , że Wołosi w swej większości uchodzili za spokojnych wyznawców panujących religii, może świadczyć o sile ich własnej duchowości, którą trudno było poznać, ocenić i kontrolować w czasie miesięcy pasterskich wędrówek w odległych górach. O tym, że Wołosi posiadali własny system wierzeń i praktyk duchowych świadczą właściwie wszystkie stare obyczaje bacowskie, a nawet sama postać bacy, który pełnił rolę prowadzącego magiczne ryty pasterskie, lekarza i zielarza. Tekst Czamańskiej ilustrowany jest rewelacyjnymi, starymi fotografiami! Kalendarz zawiera oczywiście część tytułową czyli kalendarz na rok 2014, a znakomite fotografie zdają relację z przebiegu i wyjątkowych wydarzeń na trasie Wielkiego Redyku w 2013 roku. Relację tę otwiera krótki wstęp głównego Bacy Redyku – Piotra Kohuta: /…/ Mając świadomość oraz wiedzę na temat swoich korzeni i pochodzenia, podjęliśmy podczas Redyku Karpackiego próbę odrodzenia pasterstwa w całych Karpatach /…/ Współczesne pasterstwo nie może być oparte jedynie na uwarunkowaniach ekonomicznych /…/ musi mieć podłoże duchowe, wskazujące drogę, nadające sens i wartość naszym działaniom /…/
Pasterstwo dla etnobotanika (i szerzej dla etnobiologa) odnoszącego się do Europy jest zjawiskiem kluczowym. Zdecydowana większość krajobrazu górskiego (ale nie wyłącznie górskiego) w Europie jest ukształtowana kulturowo poprzez różne odmiany pasterstwa. Najstarsza, tradycyjna wiedza o właściwościach roślin pochodzi w Europie z tej właśnie kultury, ale to nie wszystko i jak napisałem w Zielniku podróżnym… akwedukty z jakich słynęli Rzymianie… czyż nie pochodzą z doskonale prostych, pasterskich rozwiązań technicznych w postaci drewnianych ciurkaczy przenoszących wodę ze stromych stoków do poideł wyciosanych z drewnianych bali.
Podczas spotkania z p. Piotrem Kohutem w Starym Sączu, gdzie pomagałem w propagowaniu założeń Redyku przypomniałem zebranym, że jest druga wielka tradycja pasterska w Europie i to najpewniej starsza niż związana z owcami… to pasterstwo Samów i kultura zbudowana na silnych związkach z reniferami. Zaproponuję Bacy Kohutowi aby utworzył dla nas specjalną agendę w Fundacji Pasterstwo Transhumancyjne dla kontaktów z pasterzami reniferów. Informacje z zakresu etnobiologii, jakie udało mi się zabrać i częściowo opublikować w książce Vaggi Varri. W tundrze Samów są – jak się okazuje – pomocne w zrozumieniu i dokładniejszym poznaniu kultur pasterskich w Karpatach… o czym napiszę w przyszłości więcej. W Kalendarzu, pośród wielu wspaniałych fotografii i interesujących sytuacji uchwyconych przez fotografujących uczestników Redyku, znalazłem z wielką radością kilka (!) fot Michala Smetanki, naszego przyjaciela i współpracownika, doskonałego muzyka i znawcy tradycyjnych kultur budujących Karpaty. Za dwa tygodnie jedziemy do Keżmarku (Słowacja) na uroczysty koncert promujący Jego dwupłytowy album muzyczny. Mamy niewielki wkład w jego powstanie i sądzę, że będzie dobrze służył kultywowaniu kultury Karpat.
Na koniec opisu ciekawego wydawnictwa i arcycennej inicjatywy ożywiania karpackiego pasterstwa w całym jego bogactwie, a nie wyłącznie przeliczanego na baranie tusze, kilogramy sera i dopłaty z UE, muszę wyrazić wielką nadzieję, że Baca Kohut odwołując się do wyćwiczonych przez Wołochów sposobów, nie ulegnie ciżbie polityków jaka już na Redyku wiesza się, chwyta i podpiera się nim dla swych, jak zwykle mało chwalebnych celów, skrywanych pod paplaniem o „pasterskiej tradycji”, której nie kochają i nie próbują zrozumieć.
Michał Mazur
Wspaniały wpis, Panie Marku – dzięki!
Co do Wołochów – podejrzewam że skok ich liczebności w wiekach średnich miał związek z migracjami Pieczyngów i Połowców ze stepów czarnomorskich, zwłaszcza z tymi ostatnimi (rozpad ich ogromnej konfederacji plemiennej i ucieczka części populacji przed Mongołami
W naszej rodzinnej wiosce (jak i w wielu innych w naszych górach) a wcześniej na Wołoszczyznie występowały różne zwyczaje, które poniekąd… hmm nasuwały kojarzenia z koczownikami tureckimi lub irańskimi, albo… mieszanego pochodzenia
BTW – troszkę enigmatycznie zabrzmiał ten wpis o politykach. Którzy (jaka opcja?) no i co oni chcą osiągnąć, wykorzystując tradycje pasterskie naszych przodków? Przebywam teraz na emigracji w UK i nie jestem na bieżąco ze sprawami
Pozdrawiam
Michał Mazur
To prawda Panie Marku, jest coś na rzeczy z tą Celtyką w Karpatach… Swego czasu badacze z Ukrainy (choć nie wiem czy Ukraińcy; oni pewnie sami się definiują jako Karpatorusini) publikowali na ten temat. Także redyk ma pewne analogie… gdzie indziej. Cóż, chciałbym się tym zająć… niestety humanistyka w Polsce wygląda jak wygląda, jeszcze rok temu marzyłem o tym by odnaleźć się w środowisku naukowym i robiłem wszystko w tym kierunku – jednak po tych wszystkich latach studiów to wątpię czy bez koneksji jest to możliwe… Pozostaje mi smutna dola górala-emigranta w krainie gdzieśtam…
Cały czas zadaję sobie pytanie czy to tak musi wyglądać