FITO~REMEDIACJE
Od 9 lutego 2017 roku zaczynam nowy cykl otwartych spotkań w Księgarni/Kawiarni BONOBO przy Małym Rynku w Krakowie. To, że będzie „nowy” nie oznacza, że odchodzę od sprawdzonego i najwyraźniej interesującego dla uczestników spotkań w 2016n roku, pomysłu na prawdziwe spotkania z roślinami w sensie dosłownym (rośliny z mojego ogrodu w Biotopie Lechnica, sadzonki przygotowane przez przyjaciół Ethno Garden… tu nawet będzie znacznie więcej propozycji do uprawy!), ale także pokazywane jako wspierający i żywy element naszego otoczenia. Nowością będzie koncentrowanie się na zdolnościach roślin do przekształcania środowiska czyli fitoremediacji. Fito, oznaczający element roślinny (i pokrewny, bo wliczyć tu należy także np. porosty), reszta tego określenia odnosi się właściwie do zdolności melioracyjnych czyli zmiany sytuacji środowiskowej na lepszą (dla ludzi). Bo warto może przypomnieć, że melioracja to nie tylko kopanie rowów odwadniających… to w wielu wypadkach kiepski sposób wprowadzania zmian w środowisku. W sytuacji alarmowych skażeń powietrza utrzymujących się latami (a co za tym idzie skażenia gleby i wody w tych samych regionach/terenach) mam spory problem do namawiania na zbieranie roślin jadalnych w miastach i bliskich okolicach miast (co oznacza np. w Małopolsce, że między Krakowem a stokami Tatr właściwie nigdzie nie można tego robić bezpiecznie), ale widzę i mówię od długiego czasu (zobaczcie stary cykl BIO::FLOW jaki zrealizowałem razem z Bunkrem Sztuki w Krakowie) o tym, że tylko rośliny mogą nas uratować…
Jest sporo gatunków roślin, które na rozmaite sposoby „czyszczą” powietrze, glebę i wody ze szkodliwych dla ludzi pierwiastków i zanieczyszczeń. W skali mikro, ale najbliższej nam i przez to bardzo ważnej, warto zrobić coś z naszymi mieszkaniami, balkonami i skrawkami ziemi przed klatką schodową, przy bramce, drodze do pracy… W skali makro powinniśmy myśleć, projektować, domagać się rozwiązań bardzo szerokich i systemowych w miastach i obszarach gęsto pokrytych domami jednorodzinnymi (ja takie strefy nazywam „mega-siołami”, bo nie są to klasyczne wsie, a także już nie miasta), które można zacząć od domagania się moratorium na wycinkę drzew. Teraz za to odpowiadają wyłącznie Gminy, więc ludzie – macie włądzę bardzo blisko! 🙂
Z BONOBO ustalamy daty spotkań i za kilka dni (a z pewnością podczas pierwszego spotkania 9 lutego będę mógł je podać) wszystko zostanie wpisane w kalendarz, mam nadzieję, że także w Wasze kalendarze!? 🙂
Kilka ostatnich dni buszowaliśmy po Sztokholmie, naszym ulubionym mieście gdzie od lat znajdujemy wiele interesujących i inspirujących przykładów na dobrze pojętą tzw. jakość życia. Ta jakość przejawia się np.w tym, że nie ma w Sztokholmie smogu, ilość starych drzew jakie widzi się przy drodze z lotniska Skavsta do Sztokholmu przewyższa ilość starych drzew w niektórych naszych parkach narodowych… :-), zatoki, kanały i stawy w obrębie Miasta są czasem bardziej dzikie niż … a co tam będę się i Was „dołował”… zwłaszcza, że dotyczy to także żywności, dostępu do sztuki i kultury.
Tym razem pokażę tylko coś, co w pewien sposób koresponduje z FITOREMEDIACJAMI… Jest to oferta holenderskiej firmy Pikaplant BV z Amsterdamu. Widzę te propozycje już przy kolejnych odwiedzinach galerii sztuki współczesnej (Berlin, Sztokholm, Londyn…) więc może warto pokazać je tutaj? Fotka jest z ostatniej soboty i zrobiliśmy ją w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Sztokholmie. W tekście reklamowym Pikaplant informuje zainteresowanych, że: „ Pikaplant czyni uprawę roślin łatwą i przyjemną, a zazielenione życie jest lepszym życiem.” Ważne jest też, że ” środowisko bogate w rośliny czyni ludzi bardziej kreatywnymi, bardziej produktywnymi i redukuje stres” ! ” Niektóre rośliny obniżają udział toksyn w powietrzu.” Najprościej i doskonale ujmuje to wszystko stwierdzenie, że ” rośliny są dobre dla ludzi” !
Poza specjalnymi tackami i stojakami z systemami samonawadniającymi, Pikaplant pokazuje też klasyczne zamknięte uprawy roślin w hermetycznie zamkniętych słojach i co sympatyczne także opisują te pomysły dla tych, którzy zechcą się tym zająć! Jaka miła odmiana w stosunku do „naszych” „twórców”, którzy prawie zawsze wtórni, na dodatek ukrywają zazwyczaj źródła inspiracji, a wokół swoich praktyk budują nimb niezwykłości. 🙂
Nie traktujcie tego opisu jako reklamy Firmy z Amsterdamu, ani Oni pierwsi, ani też zapewne nie ostatni…, ale jako przykład, że samo się nie zrobi, samo się nie pomyśli… samo się tylko dalej dymi, smrodzi i truje.
Pracujemy nad majowymi i czerwcowymi warsztatami w Biotopie Lechnica i zobaczcie sami jak pięknie wyglądają pasma naszych gór wokół Biotopu… jesteśmy pomiędzy gigantycznymi reliefami kwiatowymi…