cytrusyKika dni w Berlinie przyniosło wiele interesujących (i inspirujących) obserwacji etnobotanicznych! Kilka z nich opiszę skrótowo i proszę, traktujcie je jako przewodnik w Waszych berlińskich spacerach!
Znakomitym przykładem doskonałej, nowoczesnej i w pełni etnobotanicznej ekspozycji jest część wystawy w Humboldt Box – to ciekawy architektonicznie budynek w samym centrum Berlina funkcjonujący pod hasłem: The new temporary landmark for Berlin. W środku (jeszcze dość surowym, bo budowa trwa) znajdują się rewelacyjne wystawy. Wspomnę tylko wystawę pokazującą projekt maski rytualnej, która ze zbiorów muzealnych trafiła po latach do ludu i miejsca gdzie została stworzona, jest też wystawa gdzie po wskazaniu dłonią na punkt na mapie świata (dosłownie macha się ręką) można usłyszeć archiwalne nagrania miejscowej muzyki… my machaliśmy oczywiście na terytorium Samów i usłyszeliśmy nagranie ze starych zbiorów etnografów niemieckich! Powaliła mnie całkiem wystawa pokazująca stan badań nad żabami w wybranych miejscach Afryki (także mocne elementy etnobiologii!), ale prawdziwie doskonała była ekspozycja pt. Citrus – diveristy and globalisation. W kilku znakomitych instalacjach pokazano etnobotanikę cytrusów (cytryna, pomelo…) i zrobiono to w taki sposób, że miałem ochotę paść na kolana! Wszystko jest tam jasne, skrótowe, ale wcale nie uproszczone i nawet pokazano indyjskie bóstwo Jambhala – trzymające w prawej dłoni cytrynę… Tak doskonałą prezentację może zrobić jedynie ktoś, kto zna się naprawdę doskonale na tym co opisuje… niestety nie jest to jakaś norma w naszych muzeach, chociaż w wielu można zauważyć zmiany w dobrym kierunku. Kiedy klucz etnobotaniczny stanie się raczej kanonem niż ciekawostką?
Na focie A. część ekspozycji Citrus – diveristy and globalisation z Humboldt Box w Berlinie.
Dalszy ciąg relacji etnobotanicznych z Belina nastąpi, także w jutrzejszej audycji w Radiofonii (od 10.00 do 11.00, piątek!), którą Gocha Nieciecka wznawia po małej przerwie na moje wyjazdy!